-Och, to był ciężki dzień. - położyłam się obok Lou na jego łóżku. Było sporo sprzątania po kolacji i przyjęciu urodzinowym, ale jakoś daliśmy sobie radę. Lanielle i Zerrie pojechali do swoich domów po wspólnie spędzonej z nami Wigilii, a jutro wszyscy rozjeżdżamy się do rodzin w różne strony świata i spotkamy się dopiero w Sylwestra. -Jedzenie chyba nie było takie najgorsze jak na pierwszy raz, no nie? Chociaż wydaje mi się, ze mak był trochę gorzki. No i, kurczę, troszkę przypaliłam...
-Patuś, daj spokój. - przerwał mi chłopak wyrywając mnie z moich głośnych myśli na temat potraw, tym samym odrywając moją uwagę od sufitu, a skupiając ja na sobie. -Wszystko było pyszne, ale za dużo tego wszystkiego. Sama wiesz, ile zostało.
-No wiem, ale w Polsce zawsze robi się więcej jedzenia, taka, można by powiedzieć, tradycja. - wzruszyłam ramionami z uśmiechem. -Przynajmniej Niall był z tego powodu zadowolony.
-Naprawdę świetnie sobie poradziłyście.
-Dzięki, ale wiesz, ten mak.... Okej, rozumiem, że mam się już tym nie przejmować i nie wracać więcej do tego tematu, tak? - zapytałam z lekkim uśmieszkiem przerywając samej sobie wpół zdania, gdy zobaczyłam wymowną minę chłopaka, który mi na to przytaknął. -Dobra, koniec tematu o żarciu. - uniosłam ręce poddając się. -Chyba już pora iść spać. - chciałam wstać z materaca, ale szatyn mnie zatrzymał. Podbiegł szybko do drzwi i zajrzał na korytarz rozglądając się, po czym zamknął drewnianą powłokę na klucz.
-Zostajesz tu ze mną. Nie chcę spać sam w moje urodziny. - zrobił smutną minę i spuścił głowę patrząc na mnie z nadzieją. Wyglądał zupełnie jak mały chłopiec proszący mamę o zabawkę.
-No dobra. - z powrotem opadłam na łóżko. Szczerze mówiąc, mi też się nie chciało spać samej w taki dzień. A raczej noc. Usiadł obok mnie, a ja podniosłam się lekko opierając na łokciu.
-Patrysiu? Wiesz, że mam dzisiaj urodziny? - zapytał po chwili podchwytliwie z tajemniczym wyrazem twarzy. Od razu zaczęłam się zastanawiać, co kombinuje. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego podejrzliwie.
-No. - przytaknęłam niepewnie.
-Czyli spełnisz każde moje życzenie?
-Umm.... no. - cwana bestia. Dzisiaj powinnam spełniać jego zachcianki. Nawet te najgłupsze. Aż się boję, co wymyślił.
-Zawsze widziałem cię na próbach, na treningach albo jak tańczysz ze mną. Ale nigdy nie tańczyłaś dla mnie. - uniósł lekko jeden kącik ust, a ja szeroko otworzyłam oczy z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
-Że co?!
-Zatańcz tylko dla mnie. Uwielbiam patrzeć jak to robisz. Proszę. Bardzo chciałbym zobaczyć cię w takiej roli.
-Domyślam się, że nie chodzi ci o te zwyczajne tańce... - odparłam po chwili lekko zawstydzona z wzrokiem utkwionym na moich palcach bawiących się pościelą.
-Umm... no...nie. - przytaknął z małym uśmieszkiem.
-Ale ja nie umiem, nigdy tego nie próbowałam, nie mam pojęcia jak to się robi. Nie. - podniosłam się do pozycji siedzącej. Jakiś wewnętrzny głos mi mówił, żebym się zgodziła, ale od czego chociażby miałabym zacząć? Nie.
-Patrycja, nie chcę cię zmuszać czy namawiać, ale doskonale wiem, że wymyślisz coś świetnego i wyjdzie to naprawdę niesamowicie. I doskonale wiem, że już mimowolnie układasz sobie w głowie jakieś układ czy coś. - uśmiechnął się, jakby mnie rozgryzł, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przed oczami mam już jakąś wstępną choreografię. Potrząsnęłam głową w celu odgonienia natarczywego obrazu. Czy on mnie serio zna aż tak dobrze? Jakim, kurwa, cudem? -Nie wstydź się. - wziął mnie za dłoń, po czym zapanowała niezręczna cisza, kiedy wpatrywał się we mnie wyczekująco.
-Okej. - mruknęłam pod nosem. Nie! Co ja robię? Czy muszę się zgadzać na każdy jego głupi pomysł? Jak będzie chciał skoczyć z klifu wprost na skały to też zrobię to razem z nim?
-Więc załóż to. - podszedł do szafki i wyjął z niej jakąś torebkę.
-Louis, ale ja już dostałam od ciebie prezent. - zmarszczyłam brwi przyglądając się torebce. Chłopak przestąpił z nogi na nogę z lekkim, podstępnym uśmieszkiem wkładając ręce do kieszeni.
-A kto powiedział, że to dla ciebie? Ty się tylko w to ubierzesz.
- odparł bezczelnie wzruszając ramionami. Otworzyłam usta nie dowierzając.
-Jesteś pewien, że chcesz, żebym tam zajrzała? - przytaknął. -Na pewno? - kiwnął ponownie. -Błagam, nie mów, że to jest to, co myślę.
-Skarbie, przecież już widziałem cię nago. - wypalił bez zastanowienia, na co zgromiłam go wzrokiem. -Już mi obiecałaś. - zaoponował momentalnie unosząc do góry palec wskazujący. Ugh..... ja przez niego kiedyś trafię do psychiatryka. Albo do więzienia za usiłowanie zabójstwa. Prychnęłam pod nosem i minęłam go wychodząc z pokoju z torebką. Poszłam do siebie i niepewnie wyjęłam zawartość. O. Mój. Boże... Nie wierzę. Koronkowa czerwona bielizna. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu, aby dodać sobie otuchy. Dobra, raz się żyje. Jeżeli już na to się decyduję, to idę na całość. Niech się chłopak ucieszy. Założyłam prezent i wskoczyłam w bardzo seksowną sukienkę do tanga. Otworzyłam szufladę w poszukiwaniu kwiatu we włosy, ale znalazłam coś innego. Moją podwiązkę ze studniówki. Nie, nie przesadzaj, Michalska. Moja komórka wydała z siebie krótki alarm oznajmiający nową wiadomość. Czyżby życzenia świąteczne od rodziców? Przejechałam palcem po wyświetlaczu i otworzyłam wiadomość.
"Podoba ci się, kochanie? Już nie mogę się doczekać. Xx"
Nie może się doczekać? Hmmm... może jednak ta podwiązka to nie był taki głupi pomysł... Założyłam ją, starannie umieszczając ją na udzie. Założyłam do tego szpilki i pociągnęłam usta krwistoczerwoną szminką. Spojrzałam w lustro wygładzając sukienkę. Nie wyglądałam źle, jednak wolałabym się tak publicznie nie pokazywać, a już tym bardziej wieczorem. Wyszłam na korytarz sprawdzając uprzednio, czy nikogo nie ma i cicho weszłam do pokoju Louisa. Stał przy oknie, tyłem do mnie, nadal trzymając dłonie w kieszeniach spodni. Oparłam się jedną ręką o szafę dudniąc o powierzchnię czerwonymi paznokciami, a drugą położyłam na biodrze.
-A tobie się podoba? - czy mi się tylko wydaje, czy to zabrzmiało trochę... uwodzicielsko? Odwrócił się szybko i w jednej sekundzie zbierał szczękę z podłogi dokładnie skanując mnie od góry do dołu.
-Wow. - wydusił półgłosem prawie zszokowany. -To już nie pierwszy raz, kiedy onieśmielasz mnie jak jasna cholera.
-Ja ciebie onieśmielam? - tym razem to ja byłam zszokowana. -Myślałam, że tylko ty czasem tak na mnie działasz.
-Wstyd się przyznać, ale tak. Serio cię onieśmielam? - zapytał zadowolony.
-Czasami. - przyznałam nieśmiało.
-Ugh, zepsuliśmy całą atmosferę. - potrząsnął głową i powoli podszedł do mnie pewnym siebie i uwodzicielskim krokiem. -Kontynuuj to, co zaczęłaś.
-Okej, ale pod warunkiem, że nie będziesz zapuszczał brody ani włosów. A, no i te durnowate tatuaże... - uniosłam palec wskazujący.
-Ale..
- chciał zaprotestować, na co wyzywająco uniosłam jedną brew. Zamknął usta i uśmiechnął się podstępnie pod nosem, powoli przejeżdżając kciukiem wzdłuż linii mojej szczęki. -Okej. Mam nadzieję, że to będzie tego warte. Jestem cały pani, panno Michalska. - rozłożył szeroko ręce, a ja położyłam dłoń na jego torsie i prowadziłam go tyłem, aż usiadł na skraju łóżka. Pochyliłam się do niego i przeciągnęłam palcem po jego gardle, lekko unosząc jego brodę. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że gapi się na mój dekolt. Mrugnęłam do niego jednym okiem.
-Obiecuję, że pana nie zawiodę, panie Tomlinson.
Postawiłam krzesło stojące przy ścianie na środku pokoju i włączyłam muzykę. Ruszając się rytmicznie, obeszłam je dookoła przejeżdżając palcami po jego oparciu, aż w końcu usiadłam na nim zakładając nogę na nogę. Powoli wyjęłam spinkę z włosów, w wyniku czego opadły na plecy. Potrząsnęłam nimi doprowadzając je do nieco seksowniejszego wyglądu. Wstałam i podeszłam do Louisa, którego twarz błyszczała pożądaniem. Rozwiązałam supełek z boku biodra i w ten oto sposób z sukienki za kolana zrobiła się sukienka do połowy uda z przodu, a długa z tyłu. Rozłożył kolana, złapał mnie za tył ud i przyciągnął tak, że stałam między nimi. Jedną nogę oparłam o łóżko ukazując podwiązkę.
-Zdejmij. - poprosiłam, kiedy jedną dłoń położył na mojej talii. Uśmiechnął się zadowolony i nie spuszczając ze mnie wzroku powoli przeciągnął koronkę przez moją nogę i odrzucił na bok. W jednej sekundzie złapał mnie pod kolanem i pociągnął gwałtownie do siebie, przez co straciłam równowagę i usiadłam mu na kolanie, co wykorzystał do tego, żeby mnie pocałować. Jego język jakby zaznaczał swoje terytorium, które zresztą od dawna i tak należało tylko i wyłącznie do niego i całkowicie zdominował mój. Moje ręce powędrowały do guzików jego koszuli i szybko odpięłam wszystkie, ściągając z niego ubranie. Założyłam je na siebie, kiedy zakończył nasz pocałunek przygryzając finalnie delikatnie moją dolną wargę i pociągając ją lekko. Otworzyliśmy oczy i widziałam, że oboje z trudem łapiemy oddech.
-Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę. - odezwał się niskim i ochrypłym tonem prowadząc kciukiem wzdłuż mojego kręgosłupa. Zapięłam na sobie guziki jego koszuli, wstałam i chciałam powrócić do krzesła, ale złapał mnie za rękę.
-Musisz jeszcze poczekać, kotku.
Pociągnął mnie szybko do siebie i położył sobie na kolanach. Trzymałam się jego barków, kiedy muskając lekko swoimi ustami moje przejechał powoli dłonią po mojej nodze od bioder do kostek i zdjął mi but. To samo zrobił z drugą nogą.
-Ale nie wiem, czy wytrzymam. - wyszeptał, kiedy wreszcie mnie puścił.
-Sam tego chciałeś. - rzuciłam zaczepnie podchodząc na środek pokoju. Zwinnym ruchem zdjęłam sukienkę nie rozpinając przy tym koszuli, którą miałam na niej. I takim oto sposobem zostałam w samej bieliźnie i szczelnie zapiętym ubraniu chłopaka. Rzuciłam sukienką w Lou, a on obejrzał ją, odrzucił na bok i wstał patrząc na mnie z podziwem.
-Nie wiedziałem, że tak też można. - podszedł blisko i spojrzał na mnie z góry. -A tak przy okazji, ładny kolor lakieru. - szepnął zakładając mi za ucho kosmyk włosów. Skonsternowana zmarszczyłam brwi i spojrzałam w dół na stopy. Ach, mówi o moich granatowych paznokciach.
-Dzięki. - bąknęłam. Powoli rozpiął guzik przy mojej szyi dmuchając zimnym powietrzem. -Ależ ty jesteś niecierpliwy.
-To twoja wina, skarbie. Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - wziął się za kolejny guzik.
-Nie mógłbyś jeszcze chwilkę poczekać? - zapytałam grzecznie, na co pociągnął mocno za poły koszuli i rozdarł ją. Zszokowana spojrzałam na guziki turlające się na ziemi i przeniosłam wzrok na szeroko uśmiechniętego Louisa ukazującego ten swój piękny, anielski uśmiech niewinnego chłopczyka i bielutkie zęby. Tak cholernie pragnęłam przygryźć te jego bezczelne usta.
-Nie. - odpowiedział, jakbym już wcześniej nie poznała odpowiedzi i położył ręce na mojej talii.
-Ze spodniami też tak zrobisz czy może mam ci pomóc? - uniosłam pytająco brew i zmrużyłam oczy rzucając mu małe wyzwanie. Zastanowił się chwilę.
-Hmmm.... Pomóż mi.
Nie spuszczając z siebie nawzajem wzroku rozpięłam jego pasek.
-A wiesz, że wisisz mi koszulę? - uśmiechnął się bezczelnie. Zarzuciłam mu pasek na kark i przyciągnęłam go lekko bliżej mojej głowy.
-Tak? A to niby czemu?
-Bo to przez ciebie. - przyciągnęłam go jeszcze bliżej tak, że nasze nosy prawie się stykały.
-Chyba. Sobie. Kpisz. - syknęłam groźnie i odrzuciłam pasek za siebie, po czym rozpięłam guzik, szybko pociągnęłam rozporek w dół, po czym odeszłam dwa kroki w tył i oparłam dłonie na biodrach przyglądając mu się. Zdjął spodnie i został już tylko w samych bokserkach, gdy ja stałam przed nim w nowej bieliźnie i rozpiętej, a raczej rozdartej koszuli, która sięgała mi ledwo za tyłek. Nagle sobie coś uświadomiłam.
-Chwila. Przecież ty nie zakładasz pasków do spodni.
Uśmiechnął się, jakbym go nakryła na gorącym uczynku i spuścił wzrok. Pokręciłam głową z uśmiechem i wiedziałam, że planował zrobić z nim coś niezbyt przyzwoitego. Kombinator. Obeszłam dookoła niego dokładnie mu się przyglądając. Zauważyłam, że jego oczy robiły dokładnie to samo. Stanęłam wprost przed nim. Ma takie piękne ciało.
-Chciałbym częściej cię takiego oglądać.
Mały, erotyczny uśmiech zamajaczył na jego ustach i przyciągnął mnie jedną ręką do swojego torsu, a drugą uniósł delikatnie moją brodę robiąc sobie większy dostęp do szyi. Cmoknął lekko skórę pod uchem, a mnie aż przeszły ciarki. Motylki w brzuchu chyba robiły jakąś gigantyczną imprezę, a kolana mi miękły z każdą chwilą. Bardzo mnie rozpraszał tymi swoimi miękkimi pocałunkami.
-Nie mam nic przeciwko temu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak kurewsko pociągająca jesteś.
- jego erotyczny ton sprawił, że moje hormony buzowały, a ja miałam ochotę rzucić się na niego i wziąć go w całości. Czy to przez niego jestem taka... napalona? Ustami zjeżdżał w dół po mojej szyi i ledwo wytrzymywałam, ale szczyt mojej wytrwałości był wtedy, kiedy jego dłoń powędrowała na moją pupę i lekko uszczypnął mnie w pośladek. Powstrzymałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, poprowadziłam go tyłem i popchnęłam na łóżko. Zawisłam nad nim opierając ciężar ciała na przedramionach i kolanach. -Więc....Co będziemy teraz robić? - zapytał z chłopięcą niewinnością.
-Już ja coś wymyślę. - przejechałam kciukiem po jego dolnej wardze, patrząc mu prosto w oczy i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. Opuszkami palców gładziłam jego gładką skórę brzucha i torsu. Jak można być tak przystojnym? I jakim cudem JA, która nie umiem podrywać chłopaków, wyrwałam takie ciacho? Schyliłam się niżej i muskałam ustami jego szyję oraz ramiona, kierując się coraz niżej do klatki i brzucha. Dotarłam do strużki małych, ciemnych włosków na podbrzuszu, dyskretnie na niego zerknęłam i wsunęłam palec za tasiemkę bokserek, prostując się i lekko przysiadając na jego kroczu.
-Misiu, czy ja ci już kiedyś mówiłem, że mam na ciebie zły wpływ?
-Mówiłeś. - przygryzłam delikatnie zębami płatek jego ucha, kiedy dłońmi gładził moją talię pod koszulą, która nadal rozerwana wisiała na moich ramionach.
-Czyli powinienem się czuć winny za to, że sprowadzam cię na złą drogę?
-Tylko troszeczkę. Ty mnie po prostu wprowadzasz w tajniki życia w związku, kotku.
-A twoi rodzice pewnie nie byliby zadowoleni z tego, jaki mam na ciebie wpływ, prawda?
- cały czas się ze mną droczył z zawadiackim uśmiechem.
-Na pewno by im się to nie spodobało. Nie rób ze mnie takiej świętej, twoja mama też by nie była szczęśliwa, gdyby wiedziała, co ja z tobą robię.
-I bardzo mi się to podoba. - odparł po chwili uśmiechnięty. W pewnym momencie poczułam jak coś zaczyna coraz bardziej napierać na moje pośladki. Oderwałam się od całowania jego szyi i linii szczęki i spojrzałam na niego z góry, powstrzymując się od uśmiechu.
-Louie, czy mógłbyś uspokoić swojego przyjaciela? - zapytałam, na co on uśmiechnął się prosząco.
-Patrysiu, ale on nie może się już doczekać.
-Czego? - udałam zdziwioną, a on uśmiechnął się troszkę zawstydzony, odwracając wzrok.
-Już ty dobrze wiesz czego.
-Powiedz mu, żeby wytrzymał jeszcze trochę.
Wrócił na mnie wzrokiem, ale tym razem zmrużył oczy i popatrzył badawczo.
-Czy ty testujesz moją cierpliwość?
Uśmiechnęłam się szeroko zadowolona z siebie. Tak, Louis. Chciałam się przekonać jak długo jesteś w stanie wytrzymać, a ty zorientowałeś się o tym dopiero teraz, ja ci to udowodniłam. 1:0 dla mnie, kochanie.
-Ależ ty jesteś niecierpliwy. - odparłam wymijająco.
-Ależ ty jesteś bezczelna.
-A ty to uwielbiasz.
-Miło się pod panią leżało, ale chyba już najwyższy czas, żeby pan Tomlinson grał pierwsze skrzypce jako mężczyzna w tym związku, a panna Michalska się mu poddała. - szybkim i zwinnym ruchem obrócił nas tak, że teraz ja byłam na dole, a on zawisł nade mną, podpierając się rękami po obu stronach mojej głowy.
-Nie pozwoliłeś mi dokończyć. - jęknęłam marudnie i popchnęłam jego tors tak, że usiadł na materacu, ale zdążył złapać mnie i posadzić sobie okrakiem na kolanach.
-Sądzę, że trzeba pani przymknąć te pani przemądrzałe i diabelnie bezczelne usteczka. - stwierdził i obdarzył mnie tak obezwładniającym pocałunkiem, że jedyne czego w tym momencie pragnęłam to oddać mu się cała. Zsunął z moich ramion koszulę i odrzucił ją za siebie. Odgarnęłam grzywkę z jego czoła i poddałam mu się całkowicie, czując, że przejmuje nade mną całkowitą kontrolę. 1:1. -Kupiłem ci ładną bieliznę, prawda? - zsunął ramiączko od stanika i pocałował mnie w ramię. To samo zrobił z drugim i położył mnie delikatnie na materacu. Zapoznawał usta z każdym kawałkiem mojego ciała, swobodnie przemieszczając się po skórze. Mokrymi pocałunkami zaznaczył ścieżkę od podbrzusza, pomiędzy piersiami aż po szyję, a jego ręka wsunęła się pod moje plecy i powędrowała do zapięcia stanika. -Mogę? - zapytał zawadiacko.
-A co, jeśli ci nie pozwolę? - rzuciłam zaczepnie, ale on momentalnie przestawił się na poważny tryb.
-Patrycja, jeżeli nie chcesz się ze mną kochać to mi to po prostu powiedz. Nie chcę cię do tego zmuszać. Jeżeli przegiąłem i cię uraziłem to przepraszam i masz pełne prawo mnie ochrzanić. - zmartwił się.
-Louis, nie przegiąłeś i nie uraziłeś mnie. Chcę się teraz z tobą kochać, bo jesteś moim facetem, do którego mam pełne zaufanie. Nawet większe niż do siebie.
-A czy pierwszy raz, kiedy to zrobiliśmy.... żałujesz, że mi się wtedy oddałaś?
-Nie. - odpowiedziałam pewnie. -Nie, bo ufałam ci wtedy tak samo jak teraz. A ty żałujesz, że jestem twoją pierwszą i jedyną?
-Absolutnie nie. Cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy, bo ta myśl męczyła mnie od twoich urodzin. Wcześniej też sporo o tym myślałem.
-Ja też się cieszę, ale teraz są twoje urodziny i chyba coś ci się jeszcze dzisiaj należy. - cmoknęłam go w usta, tym samym rozwiewając jego wszelkie wątpliwości, a on uśmiechnął się beztrosko i odpiął stanik. Zdjął go ze mnie i rzucił gdzieś tam, gdzie spokojnie spoczywała reszta ubrań. Palcami drażnił jeden z moich sutków, a drugi zassał i lekko przygryzł. Starałam się złapać jak najwięcej jakże cennego w takim momencie powietrza. Poczułam jakieś gorąco w podbrzuszu, które rozchodziło się w stronę ud. Serce niemal wyrywało się z mojej klatki. Wplotłam palce w miękkie włosy Louisa, kiedy nadal nie przestawał mnie zadowalać. -Sprawdzasz moją wytrzymałość? - wyszeptałam ciężko, nie mogąc się na niczym skupić.
-Tak.
-Więc pozwól mi zrobić jeszcze jedną rzecz, a później jestem cała twoja i ty przejmujesz kontrolę, okej? - pociągnęłam go za włosy, a on warknął gardłowo, odrywając się od całowania mojej klatki. Przygryzł swoją dolną wargę, myśląc nad odpowiedzią i powoli obrócił nas tak, że on ponownie znalazł się pode mną.
-Pasuje mi taki układ.
Powoli zdjęłam jego czarne bokserki, uwalniając przy tym rosnącą erekcję. Jak tu się do tego zabrać, żeby mu się spodobało? Przesunęłam językiem po jego przyrodzeniu od nasady do główki. Gwałtownie zaciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby, zamykając powieki. Och, czyli podoba mu się to. Pomasowałam go lekko i wsunęłam sobie do ust. Polizałam jego główkę, po czym wysunęłam do z buzi, delikatnie drażniąc go zębami.
-Ach, Patryśka... - jęknął, gdy podnosiłam się, obserwując jego przepełnione erotyzmem reakcje. Położyłam się obok chłopaka, pozwalając mu dojść do siebie i uważnie się w niego wpatrując. Zdążyłam przed wypłynięciem jego spełnienia. Po chwili podniósł się, zginając mi nogi w kolanach i rozchylając uda. Ściągnął moje majtki, a mnie od razu uderzyło zimne powietrze, którym chuchnął na moje już rozpalone wejście. Nim się zorientowałam, jego zwinny i mokry język podrażnił zwieńczenie moich ud. Z trudem łapałam oddech, mocno zaciskając pięści na prześcieradle. Delikatnie wsunął we mnie koniuszek języka dosłownie na milimetry, a ja poczułam, że już dłużej nie wytrzymam. palcem zataczał kółka na mojej łechtaczce, po czym zaczął muskać zębami wewnętrzne strony ud, aż skubnął delikatnie kilka razy wargi mojej kobiecości i odsunął się, patrząc na mnie triumfalnie z góry.
-To miała być zemsta za tamte zęby? - zapytałam półgłosem, kiedy doszłam do siebie po orgazmie.
-Jeżeli chcesz to tak nazywać. - rysował palcem rozmaite wzory na mojej klatce i brzuchu, wywołując pod nią iskry. -Jesteś gotowa? - zapytał po chwili lekko zatroskany.
-Przecież po to tu zostałam. - rzuciłam zaczepnie, na co uśmiechnął się, usiadł na łóżku i wyjął z szuflady małą paczuszkę. Rozerwał zębami srebrne opakowanie, posyłając mi przy okazji oczko i zadziorny uśmiech. Starannie założył prezerwatywę na twardniejące, długie przyrodzenie. Odwrócił się do mnie, cmoknął w usta i zawisł nade mną, drażniąc swoją męskością moje wejście poprzez lekkie zataczanie kółek tuż przy nim. Czułam się, jakbym prawie płonęła żywym ogniem. Niemiłosiernie powoli wsunął się we mnie, stopniowo przyzwyczajając do głębokości, na jakiej się znajdował. Byłam strasznie szczęśliwa z tego, że tylko ja mogę doświadczyć Louisa w takiej odsłonie. Chłopak, widząc moje zamyślenie, zaczął mnie namiętnie całować w usta, wsuwając się coraz głębiej. Jęknęłam prosto w jego usta, starając się to zrobić jak najciszej, co wcale nie było łatwe. Potem równie powoli wyszedł, przenosząc swoje magiczne pocałunki na moją szczękę i szyję. Powtórzył swój ruch biodrami jeszcze kilka razy, w tym samym tempie wchodząc i wychodząc, po czym lekko przyspieszył. Wiedziałam, że zbliżam się po raz kolejny. W końcu dotarł do najwrażliwszego punktu w moim wnętrzu, a przez całe moje ciało przeszła kolejna obezwładniająca fala nieopisanej przyjemności. -L... Lou... - bąknęłam nieskładnie, kiedy cała odrętwiałam i prawie nie mogłam oddychać. Odruchowo wbiłam paznokcie w jego umięśnione barki i przejechałam nimi po jego plecach. Szybko wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby krzywiąc się lekko, ale doskonale wiedziałam, że tylko udaje i tak naprawdę cholernie go to podnieca. Wystarczył mój mocniejszy skurcz mięśni wokół jego penisa, żeby chłopak zastygł nade mną w miejscu. Zacisnął oczy, wydając z siebie głęboki, seksowny pomruk, kiedy doszedł we mnie. Bezsilnie opadł na mnie, wtulając głowę w zagłębienie między moją szyją a ramieniem. Wydaje mi się, że wyszeptał moje imię, ale w takim stanie mój umysł nie działał jeszcze zbyt dobrze. Musiała minąć dobra chwila, kiedy wreszcie doszliśmy do siebie. Szatyn wyszedł ze mnie, usiadł na łóżku i zrolował zużytą prezerwatywę, wyrzucając ją do kosza. Założył bokserki i położył się obok mnie. Uniosłam się na łokciu, przykrywając kołdrą. -Ej, dlaczego ty masz spać w bokserkach, a ja nago? - spytałam. Popatrzył na mnie skonsternowany. -To nie fair.
-Kochanie, bo w twoim przypadku to grzech zakrywać takie piękne ciało. - dopiero teraz załapał, o co chodzi. Wyczułam w jego tonie, jakby miał kompleksy. Przewróciłam oczami i szybko ściągnęłam z niego bokserki, wymachując mu nimi przed nosem.
-Dla mnie jesteś najprzystojniejszy na świecie. - zapewniłam. -Ale jeśli ty się ubierasz to ja też. - uniosłam wyzywająco jedną brew, a on zwilżył językiem usta, starając się powstrzymać uśmiech. Zabrał mi swoją bieliznę, odrzucając ją na bok i przykrył nas kołdrą, przyciągając mnie do siebie, a ja wtuliłam się w jego ciepłe, pachnące ciało.
-Śpij już, mój cwaniaku. - szepnął rozbawiony i cmoknął moje czoło. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach, po czym położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy.
Piosenka do rozdziału:
Harry and Zayn:
Little Black Dress just walked into the room
Making heads turn, can't stop looking at you
It's alright, it's alright, it's alright to know
Little Black Dress did you come here alone?
It's too late, it's too late, it's too late to go home
It's alright, it's alright, it's alright to know
It's alright, it's alright, it's alright to know
Liam:
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me
Niall and Louis:
Little Black Dress who you doing it for?
Little Black Dress I can't take anymore
It's not right, it's not right, it's not right to know
Little Black Dress what's your favourite song?
Little Black Dress I won't do you no harm
It's alright, it's alright, it's alright to know
It's alright, it's alright, 'cause I'll take you home
Liam:
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me
[Instrumental]
Liam:
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me
Liam:
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me baby
I want to see the way you move for me
Harry i Zayn:
Mała Czarna przed chwilą weszła do pomieszczenia
Sprawiła, że wszyscy się obrócili,
nie mogę przestać na Ciebie patrzeć
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Mała czarna, przyszłaś tu sama?
Jest za późno, jest za późno, jest za późno by iść do domu
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
Louis i Niall:
Mała czarna, dla kogo to robisz?
Mała czarna, nie mogę tego znieść
To niedobrze, to niedobrze, niedobrze wiedzieć
Mała czarna, jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Mała czarna, nie zrobię Ci krzywdy
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Jest dobrze, jest dobrze, bo zabiorę Cię do domu
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
[Instrumental]
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
Mała Czarna przed chwilą weszła do pomieszczenia
Sprawiła, że wszyscy się obrócili,
nie mogę przestać na Ciebie patrzeć
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Mała czarna, przyszłaś tu sama?
Jest za późno, jest za późno, jest za późno by iść do domu
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
Louis i Niall:
Mała czarna, dla kogo to robisz?
Mała czarna, nie mogę tego znieść
To niedobrze, to niedobrze, niedobrze wiedzieć
Mała czarna, jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Mała czarna, nie zrobię Ci krzywdy
Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze wiedzieć
Jest dobrze, jest dobrze, bo zabiorę Cię do domu
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
[Instrumental]
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
Liam:
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz kochanie
Chcę widzieć, jak się dla mnie ruszasz
LOOOL... ale zawaliłam Wam rozdział....:D Jeszcze rok temu nawet nie przypuszczałam, ze mogę napisać coś tak zboczonego :D Ale sądzę, że Wy (tak samo zresztą jak ja xD) lubicie TAKIE rozdziały. Mam rację? No, w każdym razie bardzo liczę na Wasze komentarze i opinie. A teraz przyznajcie się, też już się nie uczycie, tak jak ja?? :D Do nauki, a nie jakieś zboczone fanfiki czytacie, wy "dzieci internetów". Dobra, żartowałam, sama lepsza nie jestem i nie lubicie czytać tych moich końcowych "przemyśleń", więc przechodzę od razu do ciekawostek i dam Wam spokój :D
Harry:
Potrafi bardzo dobrze żonglować.
Uważa, że posiadanie siostry jest dobre, bo uczy jak postępować z kobietami.
Liam:
Raz Liam dał swojej fance numer telefonu.
"Niektóre wypowiedzi Nialla są kompletnie bez sensu, a i tak śmiejemy się po nich, jak idioci." - Liam.
Niall:
Fani zawsze mówią mu że jest piękny, ale on sądzi że nikt nie jest piękniejszy od nich. <i jak go tu nie kochać? JAK???>
Uwielbia horrory i gdyby miał dziewczynę to z pewnością zabrałby ją na taki film.
Zayn:
Lubię dziewczyny, które wiedzą czego chcą. – Zayn.
Zayn zawsze gubi swój paszport. Raz nawet zgubił go w samolocie.
Louis:
Ulubionym rodzajem kanapki Louisa jest kanapka z krewetkowym majonezem i krewetkowymi chipsami.
Louis był piosenkarzem w zespole ' The Rouge '(po polsku "Łobuz").
PS. Kochani, nie obraźcie się, ale ten rozdział głównie jest dedykowany dla mojej kochanej psiapsióły, której niestety nie znam osobiście, ale czuję, jakby tak było. Madziu moja śliczna, z okazji Twoich zbliżających się urodzin, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze, spełnienia wszelkich marzeń, 100 latek i spotkania swoich idoli. Abyś każdego dnia była uśmiechnięta i zadowolona ze swojego życia. Wiedz, że ten rozdział powstał przy Twojej ogromnej pomocy :) <3
Mrs. Carrot
CZYTASZ = KOMENTUJESZ, mogę na Was liczyć, misiaki??