niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 52

*Oczami Pauliny*                                                                            13.12.2014r.

Ugh...ta angielska pogoda... Zimno, wieje... dobrze, że chociaż deszcz nie pada. No ale ten śnieg. Co mnie podkusiło, żeby podkraść Dominice tą przeklętą kieckę? Powoli zaczynam tego żałować. O dlaczego ona, do cholery, musi być taka krótka i wąska? Jak ona i Patrycja mogą w czymś takim w ogóle chodzić?! Domi wygląda w niej dużo lepiej niż ja. Jest taka ciasna, że chyba zaraz ją podrę. Dominika mnie zabije, że w ogóle ją pożyczyłam bez jej zgody, tym bardziej, że jest w LA, a ja buszuję po jej szafie. Chyba Harry będzie musiał mnie ratować przed plagą jej słów, które już sobie wyobrażam.

-Kurwa! - zaklęłam, kiedy szpilka ugrzęzła mi w jakiejś szparze w chodniku. Na cholerę wzięłam te szpilki Patryśki? Są tak potwornie niewygodne. Przecież w nich nie da się chodzić, a ona nieraz w nich biegała po schodach i mieszkaniu i  jeszcze tańczyła. No, wychodź! Jest. Wreszcie wyciągnęłam ten głupi obcas. Kątem oka go obejrzałam. Nic mu się nie stało, ale muszę bardziej uważać, jeśli chcę być cała. Weszłam do umówionego klubu. Przecisnęłam się brzegiem parkietu, odmawiając już kilku napaleńcom i podeszłam w okolice baru i stolików, gdzie muzyka była cichsza. Rozejrzałam się i zobaczyłam machającą rękę. Odmachałam z wymuszonym uśmiechem i podążyłam w tamtą stronę.

-Cześć, Ross. - przywitałam się z blondynem całusem w policzek.

-Hej. Nie będzie ci przeszkadzało, że zaprosiłem kilku przyjaciół? - to brzmiało bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Przez telefon mówiłeś, że będziemy tylko we dwoje. Zdrajca! Spojrzałam na siedzenie. Błagam, tylko mi nie mów, że ta dziwna parka to twoja paczka. -To jest Bros, a to DJ D. - wskazał na nich, a potem na mnie. -A to moja dzisiejsza laska, Paulina.

Dzisiejsza laska?! Co ty sobie, koleś, wyobrażasz?! Mam nadzieję, że to było tylko przejęzyczenie.

-Bros. - wysoka dziewczyna z niebieskimi włosami i kolczykami w wardze, nosie, o uszach już nie wspominając, podała mi rękę. Lekko ją uścisnęłam, gdyż bałam się jej długich tipsów w oczojebnym zielonym odcieniu. Bros? Bros?! To jest twoje imię? Maatko... w Polsce tak nazywa się środek przeciw owadom. No ale to nie jest Polska, pamiętaj o tym, Paulina.

-Mów mi "D", mała. - gruby, niski i łysy koleś z wytatuowaną szyją i rękami puścił do mnie oko i chciał mnie pocałować "na powitanie", ale szybko i pewnie wyciągnęłam do niego rękę, ku jego niezadowoleniu. Usiedliśmy i wypiliśmy wspólnie kilka drinków. Właściwie to ja wypiłam kilka, bo tych hektolitrów wlanego w nich alkoholu nie można nazwać "kilkoma". Ross też wyglądał już na lekko zalanego. Nawalili się tak, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. I dobrze. Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać z tymi dwoma dziwakami. Dziewczyna z każdą minutą siedziała bliżej mnie i w pewnym momencie zarzuciła mi rękę na ramię, wyciągając uprzednio coś z torby.

-Zapalisz, kochanie? - położyła na stoliku skręta i wskazała na niego, uśmiechając się dziwacznie. Spojrzałam na jej dłoń i zauważyłam 2 tatuaże na jej palcach: "I'm not bitch..." i " ...but I love sex". Jezuuu...zabierzcie mnie stąd. A ty, odsuń się ode mnie, nimfomanko.

-Nie, dzięki. Może innym razem. - pokręciłam głową, patrząc na tonę tapety na jej twarzy. Skłamałam, że innym razem. W życiu bym nie wzięła tego świństwa do ust. Truj się sama, tapeciaro.

-Dobra, jak chcesz. - tym razem przysunęła się do łysego, zdejmując rękę z mojego ramienia, a zarzucając ją na jego bark. Włożyła skręta do ust, a facet podpalił go zapalniczką i położył dłoń na jej talii. Wyjęłam komórkę, chowając ją pod blatem stolika. Może jak puszczę jakiś dzwonek, pomyślą, że ktoś do mnie dzwoni i będę mogła zwiać. Odblokowałam telefon i upadł na podłogę. Schyliłam się pod stół, żeby go podnieść i zobaczyłam buty tej laski. Boże, czy ona pożycza je od Lady Gagi? Przecież ta megaszpilka ma chyba dwadzieścia parę centymetrów, kiedy moje, a raczej Patrycji buty mają jakieś osiem, no może dziewięć centymetrów. To i tak były najniższe, jakie proponowała mi szatynka. Na myśl o tym zaczęły boleć mnie nogi od tego niewygodnego obuwia. Albo ona zabije mnie za to, że je wyrzuciłam albo złamałam obcas, albo ja ją za to, że mi je zaproponowała. Jest jeszcze trzecia opcja: ja wywalę się w nich. 2:1 dla Patryśki i jej butów, bo to ja mam większe szanse na uszczerbek na zdrowiu. Podniosłam telefon i usiadłam ponownie. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi, więc numer z komórką by nie przeszedł. Muszę się jakoś wyrwać, nie zniosę tego dymu papierosów, skrętów i jakichś dziwnym perfum DJ D.

-Może  zatańczymy? - puknęłam lekko Rossa w ramię. Spojrzał na mnie kompletnie szklistymi oczami i zmarszczył brwi. Dopiero po kilku sekundach zrozumiał, co powiedziałam.

-Aaa... taniec... Jasne, jak chcesz, to chodźmy.

Wstaliśmy i mi już też drinki zaczęły uderzać do głowy. Wcisnęliśmy się w jakieś wolne miejsce na parkiecie blisko tylnego wyjścia i zaczęliśmy się niezdarnie ruszać. Chłopak przycisnął mnie do siebie i zaczął dłońmi gładzić moją talię. Oparł swoją zmęczoną głowę na moim ramieniu i myślałam, że zasnął, kiedy spowolnił swój taniec, ale jego dłonie powoli wędrowały po moich plecach w dół. To nie był przyjemny dotyk. Te pocałunki też w niczym nie przypominały tych magicznych, którymi obdarzał mnie Niall. Jego były delikatne, bardzo przyjemne, a Rossa takie... nachalne. czasami chciałam, żeby tamten był trochę ostrzejszy, bardziej stanowczy. Ale nie taki jak Lynch. Ale Horan to już przeszłość! Przestań o nim myśleć, Paulina. Przestań! Lekko odsunęłam obie dłonie chłopaka, które zbliżały się do moich pośladków, ale jego to zachęciło jeszcze bardziej.

-Ross! - podniosłam głos już lekko zaniepokojona, co nie ochłodziło niestety jego zapędów. Nie podoba mi się to. Nagle zostałam odklejona od chłopaka i przeciągnięta za czyjeś plecy.

-Ej, co jest?! - Ross zachwiał się lekko zezłoszczony.

-Zostaw ją. - przede mną także stał blondyn, który warknął pewnie na tamtego. Nie, proszę. Tylko nie on. Niech to nie będzie on.

-Odsuń się, koleś. Ona jest ze mną. - Ross próbował go przesunąć, ale ten się nie dał. Bez słowa odwrócił się w moją stronę i teraz już mogłam wyraźnie dostrzec jego twarz. Kamienną twarz.

-Idziemy. - szarpnął mnie za rękę i poprowadził w stronę wyjścia. Zanim zdążyłam nawet pomyśleć o proteście, byliśmy już na zewnątrz.

-Nigdzie nie idę. - wyrwałam swoją dłoń z jego i zatrzymałam się. Zacisnął szczękę i wszystkie jego mięśnie się napięły. Jednak widocznie nie miał ochoty się ze mną wykłócać.

-Jak chcesz. - wzruszył ramionami i powolnym krokiem odchodził ode mnie. Co? To...nie będziesz protestował, zabierał mnie siłą ani nic z tych rzeczy? Ej, no... Zresztą... nie to nie. Dobra, zabawię się z tamtym.

-Tu jesteś, maleńka. - chwiejnym krokiem podszedł do mnie "mój kolega" i zarzucił mi na ramiona kurtkę, którą zostawiłam przy stoliku wewnątrz. Zbliżył swoje usta do moich, żeby mnie pocałować, ale w jednej chwili pojawił się Niall i pewnie odsunął ode mnie pijanego chłopaka. Tym razem był naprawdę wściekły. Ross nie był w stanie się bronić, a Horan jednym ruchem prawego sierpowego powalił go na ziemię.

-Niall, zostaw go!

On teraz naprawdę mógł mu zrobić krzywdę. Usiadł na nim okrakiem i zaczął obijać pięściami jego twarz. Podeszłam do blondyna i ścisnęłam mocno jego ramię, starając się zachować spokój, choć wewnątrz się we mnie buzowało.

-Pójdę z tobą! - krzyknęłam, ale mój głos nie brzmiał przekonująco. Nigdy nie miałam przekonującego głosu, w przeciwieństwie do dziewczyn. Niall jednak doskonale usłyszał. Szybko zabrałam dłoń z jego barku, kiedy odwrócił głowę w moją stronę. Cały czas jego mina nie wyrażała żadnych emocji. Był poważny. W środku wściekły, ale na zewnątrz cholernie poważny. Zupełnie jak nie on. Bez słowa wstał i wziął mnie za rękę, prowadząc w stronę auta. Nawet nie obejrzał się do tyłu, gdzie próbował wstać Ross. Może to dobrze, że mnie trzyma. Przynajmniej w jakimś małym stopniu utrzymywałam równowagę. Nadal szłam niezgrabnie i byłam na siebie wściekła, że jestem zdana akurat na niego. Że widzi mnie w takim stanie. Że teraz się mną zajmuje. Że dałam mu wyraźnie do zrozumienia, że jest mi potrzebny i nie umiem dać sobie rady bez niego. Że to akurat on musiał mnie ratować. Ale... właściwie dlaczego to zrobił? -Dlaczego? - zapytałam cicho, spuszczając głowę i spoglądając na mój strasznie krzywy chód. Podczas tego krótkiego spaceru wywaliłabym się w tych butach chyba z dziesięć razy. Powinnam dostać jakąś nagrodę za to, że jeszcze mam zęby. Jednak zanim spojrzałam na niego, aby uzyskać odpowiedź, jeden obcas utknął w jakiejś pieprzonej dziurze. Znowu. O, dzięki ci. Jasne, jeszcze niewystarczająco się przed nim skompromitowałam. -Kurwa. - zaklęłam, zatrzymując się w miejscu. Zdecydowanie powinnam ograniczyć przekleństwa. Kiedyś tak nie mówiłam. Nawet jeszcze wtedy, kiedy z nim byłam. Skąd mi się to wzięło? To pewnie skutek moich nocnych wyzywań na niego. Nieźle się też podszkoliłam od chłopaków, a nawet dziewczyn. Kur..... um... to znaczy kurczę, wyłaź... do cholery! Westchnęłam głośno, przewracając oczami. Dopiero teraz puściłam jego rękę, która mocno do tej pory trzymał. Starałam się nie patrzeć na blondyna, który bezczynnie stał i gapił się na moje zmagania. Miał kamienną twarz, ale mimo to nie udało mu się ukryć rozbawienia w oczach. No cóż, nie mam innego wyjścia. Wyjęłam stopę ze szpilki. Och, co za ulga. Głupio to przyznać, ale... dosyć zabawnie wygląda taki but utknięty w chodniku.... Z wielkim trudem powstrzymałam śmiech, ale uśmiech jednak wymalował się na mojej twarzy. Schyliłam się i pociągnęłam. Nawet nie drgnął. Dobra, tym razem się uda. Pociągnęłam mocniej i tym razem owszem, wyszedł. Ale but i obcas były osobno. Kurwa, już po mnie. Ona mnie zabije. Stałam z dwoma częściami w ręku i słyszałam za mną ciche parsknięcie śmiechem, które od razu zostało stłumione. Odwróciłam głowę w jego stronę,a on wziął mnie za rękę, starając się ukryć twarz i uśmiech. Jakoś doszliśmy do samochodu. Cała droga przebyła nam w milczeniu. Jak idiotka siedziałam w samochodzie z butem w dwóch częściach w dłoni, całkowicie zdana na jego łaskę. Wyszliśmy z auta i poszłam prosto pod prysznic. Nieco wytrzeźwiałam i w piżamie podążyłam do swojego pokoju marząc tylko o tym, żeby mocno się przykryć i wyspać. Zamknęłam za sobą drzwi i upadłam na materac. Sięgnęłam dłonią obok poduszki po komórkę. Która tak właściwie jest godzina? 1:38. O, jak dobrze, że jutro sobota. Żadnego treningu, żadnego meczu, mogę spać cały dzień. Odłożyłam telefon i nadal leżałam w poprzek na kołdrze. Szybko stanęłam na równe nogi, kiedy drzwi otworzyły się i zamknęły. Niall od razu zamknął je na klucz, który schował w kieszeni od piżamy. On ma kieszenie w piżamie?!

-Czemu się z nim spotkałaś? - podszedł do mnie. Może byś chociaż zapukał, zapytał, czy możesz, cokolwiek?

-Po co tu przyszedłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, oddalając się w stronę ściany.

-Żeby cię zapytać, po co się z nim widujesz. - stopniowo i powoli szedł za mną.

-Nie twoja sprawa. Mnie zupełnie nie interesuje, czy chodzisz na randki z Barbarą, Ellie, Demi czy kimkolwiek.

-Dlaczego spotkałaś się z nim dzisiaj? - nadal nie ustępował.

-Bo jest inny niż ty.

-A jaki? - zapytał wyraźnie zainteresowany.

-Władczy. - wypaliłam bez zastanowienia.

-A myślisz, że ja nie potrafię taki być? - uniósł jedną brew, przechylając głowę na bok.

-Nie wiem. - odpowiedziałam spuszczając wzrok, po czym zapanowała denerwująca cisza. -Czemu mnie stamtąd zabrałeś?

-Ponieważ nie chciałem, żeby ci tak robił. - nadal powaga i złość. Plecami poczułam już ścianę, a on stoi centymetry ode mnie. Niedobrze. Nie wiem, gdzie uciec. I w dodatku dupek ma klucz!

-Jak? - zapytałam zdezorientowana, marszcząc brew i przechylając głowę.

-Tak. - przycisnął mnie swoim ciałem, które było zupełnie inne niż Rossa. Przyjemniejsze. Cieplejsze. Mocno przywarł ustami do moich i pocałował mnie tak, jak jeszcze nigdy dotąd tego nie zrobił. Wyraźnie czułam jego język, który szukał mojego. Nieświadomie zacisnęłam dłonie na umięśnionych barkach. Mój umysł chciał go ode mnie odepchnąć, ale ciało nie miało najmniejszego zamiaru posłuchać. Wsunął swoje dłonie pod moją koszulkę i ulokował je na mojej talii. Nie zjeżdżał niżej. Nie wie, czy może. Wiem, że się waha. Szybko jednak oderwał wargi od moich. Za szybko. To był bardziej pocałunek ze złości niż z miłości. Oboje z trudem łapaliśmy oddechy, wpatrując się w siebie. Niemożliwe, że to zrobił. Że jest do tego zdolny.

-On tak nie zrobił. - odparłam po chwili. Serce waliło mi jak oszalałe, a klatka szybko unosiła się i opadała. Dopiero teraz się zorientowałam, że na moje nieszczęście jestem bez stanika. A on płasko do mnie przylega!

-Ale chciał zrobić.

-Tak? I co jeszcze chciał zrobić? - zapytałam zła, ale zaraz tego pożałowałam.

-Co jeszcze? Na przykład to. - ponownie mnie pocałował, jeszcze bardziej przywierając do mnie całym ciałem. Jeszcze nigdy nie byliśmy ze sobą tak blisko. Tym razem jednak błądził dłońmi pod koszulką po całych moich plecach i brzuchu. Tak ładnie pachnie. Mimowolnie wplotłam palce w mięciutkie blond kosmyki. Jego palce wywoływały iskry na mojej skórze. Pierwszy raz tak się zachowuje. I pierwszy raz ja czuję się tak... niesamowicie. Dziwnie... Ta szybko jak się przy mnie znalazł, tak szybko się ode mnie odsunął. -Jeśli by potrafił, oczywiście. - zadrwił, czym mnie naprawdę wkurzył

-Tak? A czy Barbara potrafiłaby tak? - tym razem to ja mocno wpiłam się w te różowe, kuszące, irlandzkie usta. Położyłam dłoń na jego klatce i prowadziłam go tyłem, aż przywarł plecami do drzwi. Znowu wsunął dłonie pod moją bluzkę i jednym kciukiem niespiesznie prowadził wzdłuż kręgosłupa. Całe moje ciało przeszły ciarki, ale nie dam mu za wygraną. To chyba alkohol dodał mi odwagi, bo na trzeźwo w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła, co mam zamiar. Palcami lekko przejechałam po jego kroczu. Wydał z siebie niskie, przeciągłe jęknięcie w moje usta. Przestałam go całować i lekko ścisnęłam tam, o czym zaczęłam delikatnie masować. Wszystko oczywiście przez materiał spodni i bokserek. Patrzyłam z satysfakcją, jak mam nad nim pełną kontrolę. Chociaż raz. Punkt dla mnie. Postanowiłam go podręczyć jeszcze trochę. Gdy poczułam, że pod moją dłonią coś twardnieje i unosi się, przejechałam lekko kciukiem i zabrałam rękę. A męcz się, palancie. Nie pozwolę ci dojść. Nie dzięki mnie.

-Nie mam pojęcia, czy ona by to umiała. A tego nauczył cie Ross? - wysapał, kiedy wreszcie złapał oddech i otworzył oczy. Aż się we mnie zagotowało, choć sama byłam w szoku, że tak umiałam.

-Gnojek. - rzuciłam półgłosem, odsuwając się od niego, ale to nic nie dało, bo szybko mnie obrócił i teraz ja ponownie stałam przyciśnięta do drewnianej powłoki. To już powoli staje się nudne.

-A czy twój Ross potrafiłby zrobić tak? - dosłownie przyssał się do mojej szyi w miejscu, gdzie styka się z ramieniem. Próbowałam stłumić, ale nie udało mi się i wydałam z siebie jedno krótkie, zdradzieckie jęknięcie. Boże, co on ze mną wyprawia? Przygryzł skórę i po chwili dotknął jej mokrym językiem. Ostatni raz pocałował mnie namiętnie i przygryzł moją dolną wargę, pociągając ją lekko. Odsunął się, patrząc na mnie ze złością w oczach. Czy może pożądaniem? Nie wiem. Schylił się do mnie, by otworzyć kluczykiem drzwi i przy okazji dmuchnął zimnym powietrzem na palące miejsce. -Odsuń się. - powiedział oschle i chłodno. Przesunęłam się i otworzyłam mu drzwi, nadal zszokowana.

-Nie powinno cię tu być. - mruknęłam, nie mogąc na niego spojrzeć, więc utkwiłam wzrok w podłodze. Bez słowa i z poważną miną wyszedł, po czym głośno zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Serce nadal nie chciało się uspokoić. Przyłożyłam dłoń do gorącego miejsca na szyi i przygryzłam wargę, którą przed kilkoma sekundami przygryzał on. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego on tak na mnie działa? Przecież już nie jesteśmy razem. Zsunęłam się po powłoce na podłogę. To wszystko było takie dziwne. Wszystkie możliwe myśli błądziły mi po głowie. Byłam wściekła. Co się tak właściwie, do jasne cholery, przed chwilą wydarzyło?!






Piosenka do rozdziału:
Liam:
Lately I found myself thinking
Been dreaming about you a lot
And up in my head I’m your boyfriend
But that’s one thing you’ve already got

Harry:
He drives to school every morning
While I walk alone in the rain
He’d kill me without any warning
If he took a look in my brain

Zayn:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would, I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would, I would

Wszyscy:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would, I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would

Niall:
Back in my head we were kissing
I thought things were going alright (alright)
With a sign on my back saying ‘kick me’
Reality ruined my life

(on the top of the world)

Louis:
Feels like I’m constantly playing
A game that I’m destined to lose
Cause I can’t compete with your boyfriend
He’s got 27 tattoos

Zayn:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would, I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would, I would

Wszyscy:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would, I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would, I would, I would

Louis:
Would he please you?
Would he kiss you?
Would he treat you like I would? (Zayn: Like I would)
Would he touch you?
Would he need you?
Would he love you like I would?

Harry:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would

Louis (i Zayn):
Would he please you? (Would he please you)
Would he kiss you? (Would he kiss you)
Would he treat you like I would? (Like I would)
Would he touch you? (Would he touch you)
Would he need you? (Would he need you)
Would he love you like I would? (Like I would)

Wszyscy:
Would he say he’s in L-O-V-E?
Well if it was me then I would, I would (I would)
Would he hold you when you’re feeling low
Baby you should know that I would, I would yeah, I would yeah.
Liam:
Ostatnio przyłapałem się na myśleniu
Że bardzo dużo o Tobie marzę
I w mojej głowie jestem twoim chłopakiem
Ale to jedna rzecz, którą już masz

Harry:
On jeździ do szkoły każdego ranka
Podczas gdy ja idę samotnie w deszczu
Zabiłby mnie bez ostrzeżenia
Jeśli zerknąłby do mojej głowy

Zayn:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle?
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił,

Wszyscy:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił

Niall:
W mojej głowie całowaliśmy się
Myślałem, że sprawy rozwijały się dobrze
Z napisem na moich plecach, mówiącym „kopnij mnie”
Rzeczywistość zrujnowała moje życie

(jestem na szczycie świata)

Louis:
Wygląda to tak, jakbym nieprzerwanie grał
W grę, w którą przeznaczone jest mi przegrać
Ponieważ nie mogę konkurować z twoim chłopakiem
On ma 27 tatuaży

Zayn:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle?
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił,

Wszyscy:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił

Louis:
Czy on Cię zaspokaja?
Czy on Cię całuje?
Czy on Cię traktuje tak, jak ja bym to robił?
Czy on Cię dotyka?
Czy on Cię potrzebuje?
Czy on Cię kocha tak, jak ja bym to robił?

Harry:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił

Louis i Zayn:
Czy on Cię zaspokaja?
Czy on Cię całuje?
Czy on Cię traktuje tak, jak ja bym to robił?
Czy on Cię dotyka?
Czy on Cię potrzebuje?
Czy on Cię kocha tak, jak ja bym to robił?

Wszyscy:
Czy mówi ci, że jest zakochany?
Cóż, gdybym to był ja, zrobiłbym to, zrobiłbym to
Czy przytula cię, gdy czujesz się źle
Kochanie, powinnaś wiedzieć, że ja bym to zrobił  





Ach..ostatnio coś dużo się dzieje w tych rozdziałach :D Opierają się głównie na przypieraniu do ścian xD Nie spodziewaliście się takiego Nialla  w wersji bad-boy, a już tym bardziej Pauliny? Ona taka bad-girl? :D Gify tylko 2, bo to heroiczne zadanie, żeby znaleźć tego wiecznie uśmiechniętego blondaska w smutnym albo tym bardziej złym nastroju. Ale mam nadzieję, że Wam się podobało i liczę, że swoją opinię wyrazicie w komentarzach.


Harry: 
Gdyby mógł być kobiecą celebrytką przez jeden dzień byłby Tiną. 



Liam:
Liam płakał na filmie "Marley i ja" {Marley and Me}. <to tak jak ja, aż wstyd się przyznać, ale ryczałam jak bóbr xD jednak mam coś wspólnego z Daddy'm :) >

Niall: 
Jedyną rzeczą, która mu się w sobie podoba są oczy.

Zayn:
 Zayn: naprawdę nie lubię czytać. Jedyną rzeczą jaką czytam z uśmiechem to wiadomości przysyłane mi od fanów. < i taki mały gif ze zjaranym Zenem xD>

Louis:
Zawsze bądź miłym dla ludzi, nawet jeśli dla ciebie są źli. Pokaż, że nie jesteś jak oni. ~ Louis 


Mrs. Carrot 



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
tak tylko na wszelki wypadek :)


PS. Jeszcze jedna wiadomość na koniec :) Będzie niedługo nowy wygląd bloga. Tzn. nagłówek na pewno, a reszta... się zobaczy :D Zmienię też nazwę, ale adres pozostanie ten sam. Mam nadzieję ( ja to chyba tylko nadzieją żyję, a za nadzieję się rodziny nie wyżywi! xD), że spodoba wam się nowy wygląd i nazwa :D

5 komentarzy:

  1. Ale zajeeeebisty. jsdfkjsdbfks
    Jara mnie taki Niall. ;d
    Chcę więcej takich rozdziałów. <3
    ` Tajemnicza R. xd `

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział kochana <3
    jak zawsze perfekcyjny
    <3 <3
    love u so much <3

    @Sweet_Meggi

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK NAZYWa się ta piosenka do rozdziału?

    OdpowiedzUsuń