sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 53 cz.1

*Oczami Dominiki*                                                                                        15.12.2014r.

-Ładnie wyglądam w tej koszulce?

-Hmmm? - odwróciłam wzrok w stronę Harry'ego wychodzącego z przebieralni.

-Pytałem, czy dobrze w tym wyglądam.

-Ach... Jasne, świetnie ci w niej. - starałam się zachowywać normalnie, ale moja uwaga cały czas skupiała się na mężczyźnie za szybą wystawną sklepu.

-Hej, coś się stało? - zapytał troskliwie Loczek, łapiąc mnie za rękę i spoglądając w oczy.

-Nic, chyba po prostu jestem zmęczona po tej wyprawie na zakupy. I jeszcze jakoś tu duszno...

-Chcesz wrócić do hotelu?

-Nie, przewietrzę się chwilę i zaraz do ciebie wrócę, ok?

-Na pewno?

-Na pewno. - uśmiechnęłam się lekko.

-Może jednak wyjdę razem z tobą?

-Zostań i poszukaj jakichś fajnych ciuchów. Wrócę i pokażesz mi się w nich, dobra?

-No... jak chcesz. To czekam. - cmoknął mnie w czoło i schował się w przebieralni. Zerknęłam przez okno. Nadal tam stał. Wysoki brunet, wyglądający bardzo profesjonalnie, którego widzę codziennie, przez cały nasz pobyt w LA, kręcącego się wokół nas. Paparazzi? Szpieg? Wyszłam na zewnatrz i podeszłam do umięśnionego faceta, wysokości Harry'ego.

-Przepraszam, czeka pan na kogoś?

-Na państwa, panno Dominiko.

Do diabła... Co jest? Skąd ten gostek zna moje imię i czemu na nas czeka? Byłam zszokowana, ale starałam się nie dać nic po sobie poznać.

-Ummm... a czemu pan na nas czeka, jeśli mogę wiedzieć?

-Ponieważ ochroniarz musi czuwać cały czas. - spojrzał na mnie, jakbym urwała się z choinki albo co najmniej przyleciała tu z innego świata.

-To pan jest naszym... ochroniarzem? - wytrzeszczyłam oczy. Ale... jakim cudem? Dlaczego? Po co? Skąd...jak?

-Tak konkretnie to pani, ale tutaj pilnuję was oboje.

-Moim? - spytałam totalnie wytrącona z równowagi.

-Tak. To... pani nie wiedziała? - zapytał lekko zdziwiony, marszcząc brwi.

-Nie.

-Harry mnie o to prosił. Myślałem, że pani wie...

-Ale nie wiedziałam! - przerwałam mu zdezorientowana. Zupełnie nie wiem, co o tym myśleć.

-Przepraszam, ja... nie wiedziałem...

-Dobra, nieważne. - prychnęłam pod nosem i otworzyłam drzwi. Zatrzymałam się jeszcze i odwróciłam w jego stronę. -A... jak masz na imię?

-Ted, proszę pani.

Nic nie odpowiedziałam i weszłam do sklepu. Nie chciał mi powiedzieć? Już ja mu dam nauczkę.

-O, jesteś. Już lepiej? - Harry uśmiechnął się przyjaźnie. Starałam się zachowywać naturalnie.

-Tak. Wybrałeś coś?

-Kilka rzeczy.

-To przebierz się i zobaczymy, jak leżą. - wysiliłam się na uśmiech.


***


Siedziałam już ubrana na imprezę na kanapie w salonie i przeskakiwałam po kanałach. Nic ciekawego. Wkurzona wyłączyłam telewizor i wyjęłam komórkę. Może zadzwonić do Pauliny i Patrycji? Przez tydzień nie gadałyśmy. No i muszę je wypytać, czy Louis i Niall załatwili je tak samo jak Harry mnie. Już miałam się łączyć z Paulą, kiedy z pokoju obok wyszedł, też już przygotowany chłopak.

-Gadałem z Louisem. - usiadł obok mnie z nieciekawą miną.

-O, właśnie miałam do nich dzwonić. Co u nich?

-Kiepsko. Lou większość rzeczy musi załatwiać sam.

-Czemu?

-Patryśka skręciła kostkę tydzień temu i chyba stłukła sobie kolano. Jeszcze nadwyrężyła ścięgno, czy coś... w każdym razie nie może tańczyć i ma zwolnienie na 2-3 miesiące.

-Jak ona to zrobiła? - co ta niezdara nawyrabiała?! Teraz pewnie nie może się ruszyć i wścieka się, że nie będzie mogła chodzić na treningi.

-....Bawili się na śniegu. - odparł po chwili. -Goniła się z tym pajacem i poślizgnęła się.

-Czyli sama się tak załatwiła? - uniosłam brwi z niedowierzaniem. -No to chyba jest nieźle wkurzona.

-No. Chce robić różne rzeczy chociaż w domu, ale Tommo jej nie pozwala. Chociaż sam tego nie robi, a ona denerwuje się, że jest okropny bałagan w domu. - rozłożył bezradnie ręce.

-Czyli nie za wesoło. Powiedz chociaż, ze Paula pogodziła się z Niallem. - poprosiłam z nadzieją w głosie, a chłopak pokręcił głową ze współczującą miną.

-Niestety. Ciągle piekło.

-Nadal chodzą na siebie wściekli? Przecież to już jakieś 2 tygodnie.

-Wiem. Ale nic się nie zmieniło. Unikają się jak tylko mogą. Nie rozmawiają ze sobą.... o, przepraszam - oprócz tych krótkich wymian wyzwisk. - poprawił się. -Niall baluje na całego, robi jej na złość, Paula wyżywa się za to na treningach... ech, szkoda mi ich... - westchnął. -Dobra, chodź, bo się spóźnimy, a Ed obiecał, ze zajmie nam miejsca. - wstał i wyciągnął do mnie dłoń.

-Rozumiem, że Ted też z nami idzie? - zapytałam, jak gdyby od niechcenia. Harry spiął się, ale starając się zachować normalny ton udawał, że nie wie, o czym mówię.

-Jaki Ted?

-Nasz ochroniarz? - uniosłam jedną brew.

-Ochroniarz? Zupełnie nie wiem, skąd ci to przyszło do głowy. - odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi.

-Nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. Rozmawiałam z nim. - wstałam z kanapy zdenerwowana, a on momentalnie zamarł w miejscu na moje słowa.

-Powiedział ci... - rzucił rozczarowany przez ramię.

-Tak. I zupełnie nie wiem, dlaczego go zatrudniłeś. Harry, powiedz mi , co się, do jasnej cholery, dzieje?!

-Domi, sama wiesz, jak na ciebie reagują nasze fanki. Jak reagują na nas. - odwrócił się i podszedł do mnie.

-I dlatego on nas pilnuje? - dla mnie to całkiem dziwaczne i nie bardzo wierzyłam w jego słowa. -Czemu mi o tym nie powiedziałeś? Chyba mam coś do powiedzenia w tej sprawie.

-Nie wiem... - spuścił głowę.

-Przecież ja mogłam go wziąć za szpiega, gwałciciela, nie wiem... jakąś niebezpieczną osobę. W końcu mnie obserwował przez jakiś czas z ukrycia. Mogłam pomyśleć, że to terrorysta.

-Nie przesadzaj. Przecież ja cały czas z tobą jestem.

-No właśnie. Skoro ty jesteś, to po co nam on?

-Do, to profesjonalista. Nie mam takiej siły jak on ani takiego doświadczenia. Sam bym sobie nie poradził.

-Do tej pory jakoś sobie radziłeś.

-Ale... powinniśmy bardziej uważać.

-Ale mogłeś mnie chociaż uświadomić!

-Dobra, pogadamy o tym, jak wrócimy. Nie czas teraz na dyskusję. - lekko już wkurzony wziął mnie za rękę i poprowadził do wyjścia.


***


Harry i Ed rozmawiali o jakichś sprawach biznesowych, a ja po raz kolejny zerknęłam w stronę baru. Jakiś chłopak od początku imprezy gapił się na mnie i posyłał mi znaczące spojrzenia. Spuściłam wzrok i zaczęłam się nerwowo wiercić na krześle.

-Haz, ja... skoczę po drinka. - lekko stuknęłam go w rękę.

-Idę z tobą. - rzucił stanowczo, podnosząc się z miejsca.

-Ale pójdę tylko do baru. Proszę.

-Niech ci będzie. Ale za 5 minut jesteś z powrotem. - odrzekł po chwili zastanowienia. -Uważaj na siebie, tu jest niebezpiecznie.

Przewróciłam tylko oczami o podążyłam w stronę baru. Czy on naprawdę myśli, że nie umiem sobie sama poradzić? Chyba już czas na zemstę.

-Hej. - usiadłam obok tego chłopaka, który mnie obserwował, wspinając się na wysokie siedzenie i zakładając nogę na nogę.

-Hej. - odrzekł głębokim głosem, mierząc mnie wzrokiem od dołu do góry z cwanym uśmieszkiem. -Przyglądałem ci się.

-Wiem. Jestem Dominika.

-Alex. Zamówić ci drinka?

-Poproszę.

-Dla takiej ślicznotki jak ty, proponuję "Gorące mohito".

-Widzę, że jesteś inteligentnym człowiekiem. Alex, mam do ciebie w takim razie małą sprawę. - nachyliłam się w jego stronę. Zrobił pytająca minę, a ja szybko mu wyjaśniłam, o co chodzi.

-Twój chłopak ma się poczuć trochę zazdrosny? Rozumiem. W takim razie chodźmy w mniej zatłoczone miejsce. - uniósł jedną brew wyraźnie zadowolony z mojej propozycji.

-Dzięki, wiedziałam, że zrozumiesz. - wsunęłam banknot 50-funtowy w tylną kieszeń jego spodni, na co lekko podniósł kąciki ust i poprowadził mnie przez tłum ludzi. Jest dosyć drobnym chłopakiem, więc chyba nie będę miała większych problemów. Doszliśmy do jakiegoś pustego pomieszczenia, gdzie nikogo nie było. Zmarszczyłam brwi. -Alex? Ale on nas tu nie zauważy.

-Tym lepiej, słonko. - uśmiechnął się przebiegle i przycisnął mnie do ściany.

-Ale... Mówiłeś, że...

-Jesteś taka naiwna, kociaku. - zaśmiał się szyderczo i przytrzymał dłonią obie moje ręce za mną. Zdrajca! Spróbowałam go od siebie odepchnąć, ale chyba pozory mylą. Dość silny jest, skurwysyn! Co ja najlepszego zrobiłam... Drugą wolną dłonią zaczął rozpinać guziki mojej prześwitującej koszuli. Domi, dasz radę. Musisz sobie poradzić. Nogi! Użyj nóg! Szpilką nadepnęłam na jego stopę, a ten zawył z bólu i odsunął się wściekły. -Ty suko! - warknął. Już biegłam w stronę drzwi, ale szybciej pojawił się w nich Harry z pistoletem w ręku, a za nim Ted próbujący mu ją zabrać.

-Na ziemię, bo cię zabiję, skurwielu! - krzyknął wściekły, mierząc do niego. Od kiedy ona ma broń? O tym oczywiście też nie wiedziałam. Ted wreszcie wyrwał mu ją i zmierzył lodowatym wzrokiem Alexa, który porządnie wkurwiony leżał już na podłodze na brzuchu.

-Harry, zostaw go! Ja się nim zajmę.

-Masz przesrane, gnoju! - odszedł i kopnął go w brzuch, nie zważając na ostrzeżenia. Ochroniarz odsunął go od Alexa, a sam wygiął jego ręce do tyłu i usiadł na nim okrakiem. Byłam zszokowana tym wszystkim i w pośpiechu zapięłam guziki. Styles przytulił mnie mocno. Dokładnie czułam, jak mocno bije jego serce i jaki jest zdenerwowany. Nam oboje oddechy nadal nie mogły się uspokoić. Przerażony ujął moją twarz w swoje dłonie. -Kochanie, nic ci nie jest? - zapytał drżącym głosem, lustrując mnie dokładnie.

-Nie. Nie musiałeś mnie ratować. Sama dałabym sobie radę. - zdjęłam jego dłonie z twarzy i odsunęłam się na krok. Spojrzał na mnie skonsternowany.

-O czym ty, do cholery mówisz? Chciał cię zgwałcić!

-Bo sama go o to poprosiłam. Zapłaciłam mu. - wypaliłam bez zastanowienia, czego chwilę później pożałowałam. Brunetowi oczy powiększyły się do niewyobrażalnych rozmiarów. Takim samym wzrokiem popatrzył na mnie Ted, ale zaraz odwrócił głowę i wrócił do swojej kamiennej twarzy.

-Ty chyba sobie jaja robisz. - pokręcił z niedowierzaniem głową, marszcząc brwi. Był cholernie wściekły. Cały się spiął i mocno zacisnął szczękę. Kurde, chyba przesadziłam i to ostro.

-Nie. Chciałam dać ci nauczkę za to, że w ogóle nie liczysz się z moim zdaniem.

-Nauczkę za to, że chcę cię chronić? Chciałaś mnie ukarać tym, że on by cię zgwałcił? Nie myślałem, że jesteś taka...

-No, jaka?

-....Nieodpowiedzialna. I jeszcze mu za to zapłaciłaś. Popierdoliło cię do reszty?! - wydarł się na mnie.

Wściekła wyszłam z pomieszczenia na pusty korytarz i próbowałam uspokoić oddech. Zza drzwi dobiegły mnie odgłosy bicia się. A to wszystko przeze mnie. Podskoczyłam wystraszona, gdy usłyszałam pojedynczy strzał. Jezu, Harry!


Ciąg dalszy nastąpi....



 Piosenka do rozdziału:
Liam:
Now that you can't have me
You suddenly want me
Now that I'm with somebody else
You tell me you love me
I slept on your doorstep
Begging for one chance
Now that I finally moved on
You say that you missed me all along

Harry:
Who do you think you are
Who do you think I am
You only loved to see me breaking
You only want me cause I'm taken
You don't really want my heart
No you just like to know you can
Still be the one who gets it breaking
You only want me when I'm taken

You're messing with my head
Girl that's what you do best
Saying there's nothing you won't do
To get me to say yes
You're impossible to resist
But I wouldn't bet your heart on it
It's like I'm finally awake
And you're just a beautiful mistake

Who do you think you are
Who do you think I am
You only loved to see me breaking
You only want me cause I'm taken
You don't really want my heart
No you just like to know you can
Still be the one who gets it breaking
You only want me when I'm taken

Zayn:
Thank you for showing me
Who you are underneath
Thank you I don't need
Another heartless misery
You think I'm doing this to make you jealous
And I know that you hate to hear this
But this is not about you anymore

Harry:
Who do you think you are
Who do you think I am
You only loved to see me breaking
You only want me cause I'm taken
You don't really want my heart
No you just like to know you can
Still be the one who gets it breaking
You only want me when I'm taken

Liam:
Now that you can't have me
You suddenly want me
 Liam:
Teraz, gdy nie możesz mnie mieć
Nieoczekiwanie mnie pragniesz
Teraz, gdy jestem z kimś innym
Mówisz, że mnie kochasz
Spałem na progu twojego domu
Błagając o jedną jedyną szansę
Teraz, gdy wreszcie zrobiłem krok na przód
Mówisz, że tęskniłaś za mną cały ten czas

Harry:
Za kogo ty się masz?
A ja, kim dla Ciebie jestem?
Kochałaś patrzeć na mnie, cierpiącego
Pragniesz mnie jedynie dlatego, że jestem zajęty
Tak naprawdę nie chcesz mojego serca
Nie, ty zwyczajnie lubisz świadomość że możesz
W dalszym ciągu być tą, która mnie łamie*
Chcesz mnie jedynie teraz, gdy jestem zajęty

Mieszasz w mojej głowie
Dziewczyno, to właśnie umiesz najlepiej
Mówiąc, że nie ma nic czego byś nie zrobiła
Bym tylko powiedział 'tak'
Nie potrafię ci się oprzeć
Ale mimo wszystko nie założyłbym się o twoje serce
To tak, jakbym się w końcu obudził
A ty okazujesz się jedynie piękną pomyłką

Za kogo ty się masz?
A ja, kim dla Ciebie jestem?
Kochałaś patrzeć na mnie, cierpiącego
Pragniesz mnie jedynie dlatego, że jestem zajęty
Tak naprawdę nie chcesz mojego serca
Nie, ty zwyczajnie lubisz świadomość że możesz
W dalszym ciągu być tą, która mnie łamie*
Chcesz mnie jedynie teraz, gdy jestem zajęty

Zayn:
Dziękuję, że pokazałaś mi
Kim naprawdę jesteś
Nie. Dziękuję, nie potrzebuję
Kolejnego nędznego nieszczęścia
Myślisz, że robię to wszystko byś była zazdrosna
I wiem, że nienawidzisz tego słuchać
Ale to wszystko już cię nie dotyczy

Harry:
Za kogo ty się masz?
A ja, kim dla Ciebie jestem?
Kochałaś patrzeć na mnie, cierpiącego
Pragniesz mnie jedynie dlatego, że jestem zajęty
Tak naprawdę nie chcesz mojego serca
Nie, ty zwyczajnie lubisz świadomość że możesz
W dalszym ciągu być tą, która mnie łamie*
Chcesz mnie jedynie teraz, gdy jestem zajęty

Liam:
Teraz, gdy nie możesz mnie mieć
Nieoczekiwanie mnie pragniesz





Tak, wiem. Powinnam dostać porządnego kopa w tyłek za to, że tyle czasu nie było rozdziału. Wybaczycie mi? Ten jest niezbyt długi, ale to dopiero jedna część. Już spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego tak długo nie dodawałam. Po prostu, po ludzku, nie miałam czasu. 3 klasa gimnazjum, stres, gonienie z materiałem i nauka do egzaminów, wybór szkoły, etc. etc. etc..... Najzwyczajniej w świecie się nie wyrabiałam. Ale mam nadzieję, że po świętach, czyli po egzaminach, będzie już lżej i będę miała więcej czasu. Tak więc proszę o wyrozumiałość... :) To może wybaczycie mi, kiedy dodam 2 razy więcej ciekawostek??? :)
I bardzo Was proszę o komentarze, bo nie wiem, czy czytacie dalej tego fanfica...

Harry:
Dla niego dziewczyna nie musi wyglądać jak na wybiegu,żeby wyglądać  ładnie.
Chce przedstawić dziewczynę rodzinie, jeśli naprawdę ją polubi.



Liam:
Liam chce się ożenić w wieku ok 25 lat. 
Liam potrafi beatboksować.



Niall:
Miał dwie rybki, które nazywały się Ben i Jerry, ale zdechły one w wyniku przekarmienia. <LOL>
Uwielbia się przytulać.


Zayn:
Lubi nosić make-up, nawet jeśli chłopcy nie mają żadnej sesji, koncertu czy wywiadu 
Zayn umówił się kiedyś na trzy randki tego samego dnia. <o, nieładnie, Zayn.... ty flirciarzu...>


Louis:
Louis w 1/8 jest Belgiem.
Twoje największe marzenie? Louis : Żeby Kevin wrócił. 




Mrs. Carrot


PS. Jak Wam się podoba nowy wygląd?  A w zasadzie tylko nagłówek, ale zawsze jakaś zmiana :D Dziękuję Flovmyself za zrobienie go :)  A tak poza tym ten cytat w nagłówku to taka trochę zapowiedź dalszego ciągu opowiadania, więc możecie się spodziewać czegoś....hmmm....ciemniejszego i ciekawego :)

3 komentarze:

  1. Jezu, jestem totalnie zaskoczona takim zwrotem akcji :o
    W ogóle się tego nie spodziewałam, matko moja :o
    Wspaniały, jeju <3

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział kochana jak zawsze <3
    love u si much
    @Sweet_Meggi

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle... Patrys z rozdziału na rozdział mnie zaskakujesz. Super, geniusz! Czyta się bardzo przyjemnie! Jestem mega ciekawa co będzie dalej :*

    OdpowiedzUsuń