niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 50 cz.2

*Oczami Louisa*

-Możesz podać mi telefon? Muszę zadzwonić i im powiedzieć, żeby znaleźli kogoś na moje miejsce. Przynajmniej na jakieś 2-3 miesiące. - Patrycja podciągnęła się na rękach, odstawiając kule na bok.

-Jasne. - podałem jej komórkę. -To ty porozmawiaj spokojnie, a ja skoczę po koc dla ciebie.

Podziękowała mi słabym uśmiechem., który niestety nie objął zasięgiem jej oczu. Po ok. 10 minutach wróciłem do niej. Nerwowo obracała telefon w dłoniach, patrząc nieobecnym wzrokiem przed siebie. Widziałem, że jest wściekła. Ukucnąłem przed nią, jej twarz była na równi z moją. Nie musiałem o nic pytać, sama mi powiedziała.

-Nie mam po co tam wracać. Powiedział, że strasznie się na nas zawiódł, bo nie wygraliśmy turnieju, choć byliśmy świetnie przygotowani i bardzo na nas liczyli. Byliśmy jednymi z faworytów takiego ważnego turnieju. A teraz długo mnie nie będzie na próbach, więc mogę wcale nie wracać. - obróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi w oczy. -Jestem udupiona. - zatrzymała się na moment. -Chociaż... może to lepiej, że skręciłam tą pieprzoną kostkę, naderwałam mięśnie i stłukłam kolano teraz, niż dzień przed jakimś innym ważnym turniejem. Dopiero wtedy by był dym.

Delikatnie przysiadłem obok niej na skrawku sofy, obejmując ją ramieniem i lekko pocierając jej rękę. Przechyliła głowę na bok, opierając ją o moją. Nadal trzymała zabandażowaną nogę na stoliku do kawy. Może jestem egoistą, ale w głębi duszy cieszyłem się. Ale nie z tego, że zrobiła sobie krzywdę i przez najbliższy czas nie będzie mogła tańczyć, tylko z tego, że nie będzie chodziła na treningi. Po części chodzi też o Jamesa. Ostatnio bardzo dużo czasu spędzała w szkole na parkiecie, gdzie ostro trenowali. Całymi dniami potrafiło jej nie być w domu i wracała bardzo późno zmęczona. Owszem, mieli jakichś choreografów, ale ciągle obmyślała jakieś układy i nie spała po nocach. Potrafiła wymyślić coś o 3 czy 5 nad ranem i włączyć muzykę, żeby to przećwiczyć i zobaczyć, jak to wygląda. Ma świra na tym punkcie. Teraz trochę odpocznie, ale najbardziej cieszę się  z tego, że będziemy więcej czasu spędzać razem. Dobrze jest mieć ją znowu przy sobie. Siedzieliśmy tak, kiedy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz.

-Cholera, ci to mają wyczucie. Jeszcze ich tu brakowało. - westchnęła ciężko i przewróciła oczami. Odpychając od siebie powietrze dała mi znak ręką, żebym odszedł. Wstałem, cmoknąłem ją w czubek głowy, gładząc jej włosy i odszedłem w stronę schodów prowadzących na górę. Wzięła głęboki oddech i odebrała. -No cześć, mamo.

Rozmawiała dobre pół godziny. Myślałem, że rodzice poprawią jej humor, ale stało się zupełnie inaczej. Usiadłem na stoliku naprzeciwko niej. Z impetem rzuciła telefon na fotel. Oj, chyba szykuje się długa rozmowa.

-Kurwa mać!

Wybuchła. Była w stanie skrajnych emocji, z twarzą zalaną łzami i pociąganiem nosem. Jednocześnie roznosiła ją wściekłość. Ale to nie zmieniało faktu, że jest taka bezbronna w totalnej rozsypce i w pewnym sensie zagubiona. Delikatnie wziąłem jej dłoń i pocałowałem jej wewnętrzną stronę. Wiedziałem, że lepiej przeczekać, aż się uspokoi i chociaż po części dojdzie do siebie, chociaż nadal nie wiem, co się stało. Tak bardzo chciałbym wziąć na siebie wszystkie jej cierpienia i zmartwienia. Byleby tylko była szczęśliwa.

-Powiesz mi co się stało? - zapytałem delikatnie, unosząc kciukiem brodę w moją stronę, ale odwróciła wzrok, starając się patrzeć wszędzie, tylko nie na mnie. Nie dałem za wygraną. Nie usłyszałem odpowiedzi, więc przesiadłem się obok niej, pocieszająco obejmując ramieniem. Nie chcę być nachalny, ale dobrze wiem, że sama sobie z tym nie poradzi.

-Patrycja... - patrzyłem wyczekująco, kciukiem wycierając ostatnie pojedyncze łzy. Tak bardzo chciałem w tym momencie scałować te krople, policzki i czerwone powieki, wziąć na siebie ten ból, którym nie chciała się podzielić. Nadal cisza. -Coś się stało?

-Pokłóciłam się z nimi. - odrzekła wreszcie.

-O co poszło? - zapytałem delikatnie.

-Nie chcesz wiedzieć. - zapewniła.

-Proszę.

-Będzie ci przykro, jak powiem. Wkurzysz się. Sama muszę sobie z nimi poradzić. - ścisnąłem ją mocniej, dając znak, żeby mówiła. Zawahała się, zanim wszystko z siebie wyrzuciła. -Poszło o ciebie. Nadal uważają, że jesteśmy z zupełnie innych światów i nie pasujemy do siebie. Że nie powinniśmy być razem, bo ja jestem zwykłą dziewczyną, a ty.... rozpieszczoną gwiazdą, która chwilowo się ze mną spotyka, bo... ma nadzieję, że mnie przeleci. A później mnie zostawisz i znajdziesz sobie inną, bo tak naprawdę mnie nie kochasz. Ogólnie mają was za bandę debili, którzy chcą tylko zarobić jak najwięcej kasy. No i liczą, że "ten głupi zespół", jak was nazywają, niedługo się rozpadnie. Nasłuchali się o was jakichś głupot, naczytali pierdół, kłamstw i teraz w to wszystko wierzą. Myślą, że te wszystkie fanki też są stuknięte i nienormalne, skoro popełniają samobójstwa i piszczą, kiedy wy robicie coś głupiego. Stwierdzili, że jest tyle przystojnych i fajnych chłopaków w Polsce, a ja głupia musiałam wyjechać na koniec świata i zakochać się w tobie. Po prostu - są zdecydowanie przeciwni mojemu pobytowi tutaj i naszemu "związkowi". - pociągnęła nosem, rozklejając się na nowo, gdy zrobiła cudzysłów w powietrzu. Miała rację. Zabolało mnie to, co powiedziała. A raczej co oni powiedzieli. Dlaczego ludzie, którzy mnie nawet nie znają, tak o mnie myślą? Bardzo mnie zabolało. Czuję się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Nie wiem, co mam jej odpowiedzieć. Strasznie chciałem, żeby mnie zaakceptowali. Nie przypuszczałem, że mogą tak o mnie myśleć. Ale ona była w jeszcze gorszym stanie niż ja. -Louis, ja cię tak bardzo przepraszam. - nakłoniłem ją, żeby położyła głowę na moich kolanach, gdy siedziałem obok niej. -Nie zasługuję na ciebie. Ani ty nie zasługujesz na to, żeby tak o tobie mówili. Przepraszam, tak bardzo przepraszam... - powtórzyła, zaciskając powieki, z których wypływały gęste stróżki łez. Kciukiem przekręciłem jej podbródek w moją stronę. Otworzyła mokre oczy, w których widniał ból, cierpienie i smutek.

-Nie mów, że na mnie nie zasługujesz. Kocham cię najmocniej na świecie i moje serce już za zawsze należy do ciebie. Musimy wszystkim pokazać, że się mylą. Poradzimy sobie z nimi. Ze wszystkimi.


***


Rozmawialiśmy dobre 2 godziny. Nie wiedziałem, że sprawa tak wygląda. W życiu nie przyszłoby mi to do głowy. Zawsze pogodna i uśmiechnięta dziewczyna musiała w końcu się komuś wyżalić, wyrzucić z siebie wszystko. Komuś, komu ufa bezgranicznie. Tym kimś jestem ja.

-Wiem, że nie powinnam tak mówić, bo to przecież to moja najbliższa rodzina i bardzo ich kocham, ale... ja po prostu gdy cały czas z nimi przebywam, wariuję. Ciągle się czegoś czepiają. Nie rozumieją, że jestem zupełnie inna niż oni i mam inne plany co do mojego życia. Czasami jesteśmy bardzo zgodni, a czasem nie. Chcieli, żebym była w Polsce np. księgową czy adwokatem i najlepiej mieszkała z jakimś normalnym mężem blisko nich. Już nawet znaleźli sobie idealnego kandydata na zięcia. A o tańcu nie było mowy. Do tej pory zresztą uważają, że to nie jest poważne zajęcie, z którego można wyżyć. Ale że jestem dosyć uparta, nie robiłam i nie robię, tak jak chcieli. Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że nikt nie będzie mi mówił, kim mam zostać i co robić. I to ich wkurza. Nigdy się nie kłóciłam ani nawet nie dyskutowałam, a jeżeli się wściekłam, to szłam do pokoju i ryczałam w poduszkę. Ale nigdy nie usłyszeli ode mnie żadnego pyskowania. Zresztą..... ja zawsze byłam.... trochę inna. A raczej byłyśmy, bo zawsze... może z jedną małą przerwą, ale raczej zawsze trzymałam się razem z Paulą i Domi. Znamy się od dzieciństwa i kiedy inni szli na imprezy, gdzie alkohol lał się strumieniami i wracali, albo wcale nie wracali, byli porządnie wstawieni, to my w tym czasie wolałyśmy się spotkać we 3 i pogadać. Chociaż tak naprawdę to my się lepiej bawiłyśmy. Nie uważali nas za sztywniary, nie, bo to my jednak odstawiałyśmy lepsze numery niż oni, ale jednak chłopaki woleli te puste farbowane blondynki, które wszystko olewały i puszczały się na prawo i lewo. Nabijali się z tego, że uwielbiam tańczyć. Nie byłam gnębiona, ale.... sam wiesz, jak działa na mnie ten temat. My miałyśmy swoje zdanie i nie pasowało im to, bo w tym wieku wszyscy dostosowywali się do "wyznacznika trendów". Hejtowali was, a my broniłyśmy. Teoretycznie nas lubili, ale jakoś nie specjalnie spotykaliśmy się poza szkołą. W ogóle to był taki dziwny wiek. A rodzice... chcą, żebym była taka jak oni, a ja jestem zupełną przeciwnością, dlatego teraz, kiedy jestem dorosła mówię im to, co myślę i z tego powodu się pokłóciliśmy. Mamy inne zdanie o tobie. Bardzo za nimi tęsknię, ale kiedy tak mówią o tobie i tak się zachowują to nawet nie mam ochoty tam wracać, do domu. Wzbudzili we mnie wyrzuty sumienia, bo powinnam teraz pomagać mamie, kiedy jest w ciąży, a jestem tu i niczym się nie interesuję. A tak naprawdę to każdego dnia myślę o tym, co się u nich dzieje, jak żyją. Mówią, że mogłabym chociaż zajmować się siostrą Magdą, ale ja nie mam po prostu do niej siły. Nikogo nie słucha. A na koniec dostałam od nich wiadomość : "Jak ci tam jest tak dobrze, to tam siedź. Możesz nawet nie wracać. Tylko później nie przylatuj do nas z płaczem, że cię zostawił." - wyrzuciła z siebie wszystko.

-Z jednej strony nie dziwię się im. To twoi rodzice, chcą mieć cię przy sobie i martwią się o ciebie. Nie znają mnie, nie mają powodów, żeby mi zaufać. A te wiadomości wcale mi w tym nie pomagają. Poza tym tak nagle cię im zabrałem. Miałaś przylecieć na 2 miesiące, a jesteś tu ze mną już prawie pół roku. Nie spodziewali się tego, tak samo jak my. Tym bardziej nie wiedzą, czego mają się spodziewać, skoro ich córka mieszka z obcym facetem.

-Um.... tylko że....oni nie wiedzą, że my... mieszkamy razem... - wyjaśniła cicho nadal ze spuszczoną głową.

-Nie powiedziałaś im?

-Wiesz, co by było, gdyby się dowiedzieli o tym? Albo że razem byliśmy we Francji? Dopiero bym miała wykład, że nie chcą tak wcześnie zostać dziadkami.

-Ehh... - westchnąłem ciężko. -Ale z drugiej strony masz prawo mieć swoje życie i o nim decydować. Na pewno nie chcesz wrócić do Polski?

-Bez ciebie nigdzie nie jadę. - pokręciła stanowczo głową.

-W takim razie posłuchaj. Pojedziemy do nich niedługo. Jeżeli się do mnie przekonają, nie ma problemu. Jeżeli nie, trudno. Ufasz mi?

-Louis, co ty chcesz zrobić? - zapytała niepewnie.

-Ufasz mi? - powtórzyłem pytanie.

-T...tak.

-Chcesz ze mną być?

-Tak. - no to chyba najwyższa pora powiedzieć, co myślę.

-To olejmy wszystkich dookoła. Moja mama też nie jest tobą zachwycona, ale najwyższy czas z tym skończyć. Miejmy wszystkich gdzieś, żyjmy własnym życiem, nie pytając innym o zdanie. Wyjedźmy gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie. Albo nawet zostańmy tutaj. Pobierzmy się, załóżmy rodzinę i przyjedźmy do nich za 10 lat z 5 dzieci. - powiedziałem zupełnie poważnie, na co ją totalnie zamurowało. Podniosła się z moich kolan do pozycji siedzącej, przeczesała niedbale palcami włosy i spojrzała na mnie zszokowana.

-Ty... nie mówisz poważnie? - zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.

-Dlaczego nie? Mówię całkiem serio.

Wstrzymała oddech i podniosła się o kulach, stając przede mną. Biła się z myślami, rozważając wszystko, co przed chwilą ode mnie usłyszała. -Ty..... naprawdę.... chcesz tego? - minęło kilka minut, zanim zebrała się, żeby coś z trudem powiedzieć.

-Tak. - wstałem i podszedłem, patrząc na nią lekko z góry. Ująłem jej wolną dłoń i podniosłem ją do swoich ust, żeby delikatnie pocałować jej zewnętrzną stronę. Nawet na chwilę nie spuściła ze mnie wzroku. -Chcę spędzić resztę życia z tobą. Bez względu na to, jak długa ma być ta reszta życia, chcę ją przeżyć TYLKO z tobą.

Nogi jej zmiękły i ciało odmówiło posłuszeństwa. Szybko ją złapałem i wziąłem na ręce, uważając na zabandażowaną nogę. Zszokowałem ją. Z początku nie wiedziała, co powiedzieć, ale mi wystarczyły tylko jej zaszklone, ale szczęśliwe oczy. Mocno przycisnęła swoje wargi do moich, by po chwili ścisnąć dłońmi moją szyję i przytulić się. Poczułem na ramieniu coś mokrego.

-Hej, nie płacz. - uśmiechnąłem się pocieszająco.

-Wiesz.... zawsze sobie obiecywałam i do tej pory uważam, że kobieta musi być silna i nigdy nie powinna płakać ze słabości ani przez faceta tym bardziej. No chyba, że ze szczęścia. Niestety nie zawsze mi się to udaje.

Usiadłem na kanapie, sadzając sobie dziewczynę na kolanach. Lekko się ode mnie odlepiła, ale nadal potrzebowała dotyku, który trochę ją uspokajał i dawał poczucie bezpieczeństwa. Dopiero dzisiaj zdałem sobie sprawę, że jest twarda tylko z zewnątrz. W środku jest taka wrażliwa i bezbronna. Cieszę się, że mogę jej pomóc i przejść przez te trudne chwile razem z nią.

-Bardzo cię boli noga?

-Jak jesteś ze mną to tylko trochę. Ale jakoś muszę dać radę. Bardziej mnie boli to, że przez najbliższy czas nie będę mogła tańczyć ani nic zrobić.

No, nareszcie. Powoli wraca stara Patryśka. Chyba już minęła ta najgorsza chwila słabości.

-Bądź silna. Poradzimy sobie. Razem. - zapewniłem, patrząc jej w oczy i pocierając pocieszająco dłońmi jej udo i talię. Oparła czoło o moje i ujęła moją twarz w swoje dłonie. Delikatnie cmoknęła mnie w usta.

-Dziękuję. Za to, że jesteś i tak bardzo mnie wspierasz. Tobie też jest na pewno trudno i wiem, że moi rodzice zranili cię tym, co powiedzieli. - nie będę ukrywał, ma rację. Ale nadal nie poznałem oficjalnej i jasnej odpowiedzi na to, co wcześniej zaproponowałem. -A jeśli chodzi o twoje plany co do nas.... to chcę tego samego co ty. - uśmiechnęła się lekko. -Bo cię kocham....





Piosenka do rozdziału:
Liam:
People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say they don’t know
What they’re talk - talk - talking about
(talk - talki - talking about)

Harry:
Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine girl

Zayn:
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us

All:
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us

Niall:
One touch and I was a believer
Every kiss it gets a little sweeter

Harry:
It’s getting better
Keeps getting better all the time girl

Zayn:
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us

All:
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us

Louis:
They don’t know how special you are
They don’t know what you’ve done to my heart
They can say anything they want
Cause they don’t know us

Niall:
They don’t know what we do best
It’s between me and you
Our little secret

Zayn:
But I wanna tell them
I wanna tell the world
That you’re mine girl

All:
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about

Zayn:
us
They don’t know about us
Liam:
Ludzie mówią, że nie powinniśmy być razem
Że jesteśmy za młodzi by wiedzieć wystarczająco o wieczności
Ale ja mówię, że nie wiedzą
O czym mó-mó-mówią

Harry:
Bo ta miłość staje się coraz silniejsza
Więc nie chcę czekać ani chwili dłużej
Pragnę jedynie powiedzieć światu o tym że jesteś moją, dziewczyną, Ohh...

Zayn:
Nie wiedzą o rzeczach, które robimy
Nie wiedzą o tych wszystkich "Kocham Cię"
Ale mogę się założyć, że gdyby tylko wiedzieli
Byliby zwyczajnie o nas zazdrośni

Wszyscy:
Nie wiedzą o czuwaniu całymi nocami
Nie wiedzą, że czekałem całe swoje życie
Tylko po to by odnaleźć miłość tak prawdziwą jak ta teraz
Kochanie, oni nie wiedzą,
Oni o nas nie wiedzą

Niall:
Wystarczył jeden dotyk i stałem się wierny tylko Tobie
Każdy nasz pocałunek staje się coraz słodszy

Harry:
To staje się lepsze
Staje się lepsze za każdym kolejnym razem, dziewczyno

Zayn:
Nie wiedzą o rzeczach, które robimy
Nie wiedzą o tych wszystkich "Kocham Cię"
Ale mogę się założyć, że gdyby tylko wiedzieli
Byliby zwyczajnie o nas zazdrośni.

Wszyscy:
Nie wiedzą o czuwaniu całymi nocami
Nie wiedzą, że czekałem całe życie
Tylko po to by odnaleźć miłość tak prawdziwą jak ta teraz
Kochanie, oni nie wiedzą,
Oni nic o nas nie wiedzą

Louis:
Nie wiedzą jak bardzo wyjątkowa jesteś
Nie wiedzą, ile znaczysz dla mojego serca
Mogą mówić co tylko zapragną.
Bo nic o nas nie wiedzą

Niall:
Nie wiedzą co robimy najlepiej
To jest tylko między nami
Nasz mały sekret

Zayn:
Ale chcę im powiedzieć
Chcę powiedzieć światu
Że jesteś moją, dziewczyną

Wszyscy:
Nie wiedzą o rzeczach, które robimy
Nie wiedzą o tych wszystkich "Kocham Cię"
Ale mogę się założyć, że gdyby tylko wiedzieli
Byliby zwyczajnie o nas zazdrośni.
Nie wiedzą o czuwaniu całymi nocami
Nie wiedzą, że czekałem całe życie
Tylko po to by odnaleźć miłość tak prawdziwą jak ta teraz
Kochanie, oni nie wiedzą,
Oni nie wiedzą o
Nie wiedzą o rzeczach, które robimy
Nie wiedzą o tych wszystkich "Kocham Cię"
Ale mogę się założyć, że gdyby tylko wiedzieli
Byliby zwyczajnie o nas zazdrośni
Nie wiedzą o czuwaniu całymi nocami
Nie wiedzą, że czekałem całe życie
Tylko po to by odnaleźć miłość tak prawdziwą jak ta teraz
Kochanie, oni nie wiedzą,
Oni nie wiedzą o nas.

Zayn:
Nie wiedzą o nas.  




Co Wy na taki przebieg zdarzeń? :D Zauważyłam, że pisze tak na zmianę : wesoły i smutny rozdział :) Ale mam nadzieję, że taki też Wam się podoba :D


Harry:
Harry lubi spędzać niedzielę na długim spaniu i wylegiwaniu się.



Liam:
Liam twierdzi, że fani Harry'ego są strasznie hardcorowi. 

Niall:
Głośno śpiewa pod prysznicem. 

Zayn:
Czas jest najcenniejszym darem jaki możesz komuś dać, ponieważ jest częścią twojego życia która nigdy nie wróci - Zayn 

Louis:
Reporter: Dostałeś jeszcze jakieś inne prezenty na święta? Louis: Dostałem nadmuchiwany kostium penisa. <Boże...kto kupił to temu dzieciakowi??? pytam się, KTO? Nawet nie chcę wiedzieć, czy kiedyś go założył... Naprawdę wolę nie wiedzieć...>


Mrs. Carrot





CZYTASZ=KOMENTUJESZ,
tak tylko na wszelki wypadek :)

4 komentarze:

  1. omg, ale smutny rozdział :( i jeszcze ta pasująca piosenka :(
    jejku :(
    ale już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo będzie o mnie *-*
    ZAWAAAAAAAAAAAAAAAŁ *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny jak zawsze kochanie <3333
    love u so much <333333
    czekam na next <33333

    @Sweet_Meggi xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest taki realny. :(
    To takie smutne. :(
    Ale jestem pewna, że dadzą sobie radę. ^^
    Kocham te twoje rozdziały. <3
    ` Tajemnicza R. xd `

    OdpowiedzUsuń
  4. Lou i Patrysia <3 ! Po prostu, tak *.* Za to rodzice P ... po prostu no nie! No po prostu nie ... xd :P chce się dowiedzieć do z PAulą i Niallerem :P

    OdpowiedzUsuń