Obudziłem się o godz. 10. Ona tak słodko spała na mnie. Pogładziłem jej włosy. Były takie miękkie i pachnące. I tak fajnie wywijały się końcówki. Wstyd tak myśleć, ale jest tak samo zboczona jak ja...Dobrze się rozumiemy. Jest inna niż wszystkie dziewczyny, które do tej pory znałem. Czy to możliwe, żebym się zakochał? Tak szybko? Ja, Harry Styles- wieczny podrywacz? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałem na ekran wyświetlacza: Modest. Cholera, mieliśmy być u niego o 9.
-Hej, wstawać wszyscy! Chłopaki, do Modesta, teraz! -zacząłem się wydzierać na cały dom. Patrycja i Louis podnieśli się z podłogi, Dominika też się obudziła. A Paulina i Niall? Oni już siedzieli przy stole i jedli. Głodomory. Dopiero teraz się zorientowałem, że już od dawna są na nogach. Mogłem się tego spodziewać, że zejdą coś przegryźć.
-Ale ja jeszcze nie skończyłem śniadania! -protestował blondyn z kanapka w buzi.
-Cholera, całkiem zapomniałem. Modest nas udusi. Dzięki dziewczyny za świetną imprezę. Cześć Patrysiu! - krzyczał Lou, wybiegając z domu na jednej nodze, gdyż na drugą zakładał buta.
-Pa, Domi. - pocałowałem ją w policzek.
-Cześć Paula. - żegnał się Niall, całując Paulinę w rękę. Nie spodziewałem się tego po nim, że jest takim dżentelmenem.
Po chwili już byliśmy w samochodzie. Prowadził pasiasty. Pruł po pustej drodze, bo już byliśmy spóźnieni. Nagle za nami usłyszałem sygnał policji. Lou spojrzał w lusterko.
-Oh, shit! - zaklął pod nosem. Zjechał na pobocze i się zatrzymał. Do auta podszedł policjant. Przedstawił się i powiedział, że jechaliśmy za szybko. Poprosił kierowcę o dokumenty. Niall je miał w kieszeni. Zaczął przeszukiwać spodnie. Widziałem, że coś jest nie tak. Pokiwał przecząco głową i rozłożył bezradnie ręce.
-Przepraszam, Lou. Chyba zostawiłem portfel z dokumentami u dziewczyn.
-W takim razie musimy panów zatrzymać.
-A czy pan wie, kim my jesteśmy? Niech nam pan daruje. Możemy dać autograf dla pana córki. Pewnie jest naszą fanką. - zacząłem go zagadywać.
-Czy pan chce mnie przekupić?! A poza tym nie interesuje mnie, kim wy jesteście. Panowie pójdą ze mną.
-Głupi osioł. - powiedziałem pod nosem, ale widocznie usłyszał.
-O, czyli do protokołu możemy dopisać obrazę funkcjonariusza na służbie. No, to teraz sobie posiedzicie 48h.- warknął i zabrał nas do radiowozu. Pojechaliśmy na komisariat. Starszy mężczyzna wyczytywał nasze przewinienia. Po chwili zapytał:
-Czy panowie mają czym się wykupić?
Niestety nie mieliśmy, bo wszystkie pieniądze Niall miał w portfelu. Pokręciliśmy głowami.
-No, to zapraszam i do zobaczenie za 48, chyba, że znajdziecie przyjaciół z pieniędzmi.- zaśmiał się z papierosem w ustach, zamykając nas za kratkami. -Ach, te dzisiejsze gwiazdy. Myślą, że wszystko im wolno. -marudził pod nosem.
Siedzieliśmy źli na siebie w celi. Nikt się nie odzywał.
-Hej, chłopaki, przecież dziewczyny mogą po nas przyjechać! - zaproponował uradowany blondyn
-Daj spokój, stary. Elka na pewno tego nie zrobi. Jest na mnie ostatnio ostro cięta.- odparł Lou.
-Ale ja mówiłem o "naszych" dziewczynach. - uśmiechnął się i położył nacisk na "naszych".
-Faktycznie. Harry, ty po nie zadzwoń. Poproś strażnika. - ucieszył się Louis.
Zadzwoniłem po nie. Opowiedziałem im wszystko. Obiecały, że zaraz będą. Cieszę się, że na nie można liczyć, a jeszcze bardziej jestem zadowolony z tego, że znowu Ją zobaczę...
Przepraszam, że nie ma dużo gifów, ale nie mogłam znaleźć odpowiednich . Ale nadrobię to. Wyobraźcie sobie, że dziewczyny nie przyjadą po chłopców...Jak by wyglądało więzienie? Pewnie byłaby tam niezła rozróba i impreza na całego, zobaczcie sami:
Wiecie co? W sumie to się nie dziwię policjantowi, że ich zatrzymał, skoro oni tak jeżdżą:
Mam nadzieję, że się podobało...:) Może i jeżdżą jak wariaci, ale i tak ich kochamy, prawda?
Mrs. Carrot