wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 4

*Oczami Patrycji*

Odwróciłam się. Firanki w oknie zostały szybko zasłonięte. Weszłam do domu.

-Mogę wiedzieć, na co się tak gapicie?- zapytałam dziewczyny siedzące w kuchni i udające, że nie zauważyły, jak wchodzę.

-My? My sobie spokojnie jemy.- odpowiedziała Paulina.

-Cicho siedź. No, dobra, może coś tak widziałyśmy, ale z kim ty byłaś na randce, Patrycja! I to pierwszego dnia swojego pobytu w Londynie! Rano nawet nie marzyłaś, że go spotkasz, a tu randka!- gorączkowała się Domi.

-To nie była randka. Po prostu mnie odwiózł.- ale im się nie da tego wytłumaczyć. Spojrzały na mnie dziwnie, jakbym co najmniej była ubrana jak hipis.

-Tak, Patrycja. Oczywiście, że to nie była randka. I całować też cię nie chciał, a ręce na twojej talii to przypadek.- ironizowała Paula.

-Nie gadam z wami!- rzuciłam w nie poduszkami. Wzięłam się za robienie ciasta marchewkowego. Zjadłyśmy całe i poszłyśmy na górę się rozpakować i spać.



*Oczami Louisa*

Wróciłem do naszego domu. Eleanor jeszcze nie spała.

-Co ty robiłeś tyle czasu na zakupach?!- od razu na mnie naskoczyła.- Dzwoniłam, martwiłam się.

-Przepraszam, komórka mi się rozładowała. -odburknąłem i poszedłem spać. Coś jeszcze mówiła, ale jej nie słuchałem. Myślałem o Patrycji. Czy to możliwe, że zakochałem się w niej? Nie, przecież spędziłem z nią tylko kilka godzin. Prawie jej nie znałem. Ale jednak rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się latami. Eleanor nigdy nie kochałem. Muszę z nią być przez ten cholerny kontrakt. Nie mogę jej rzucić, bo zerwiemy kontrakt, będziemy musieli zapłacić kolosalne odszkodowanie i nasza kariera pójdzie do diabła. Nie mogę tego zrobić chłopakom. Ale Modest powinien już dawno się rozpaść. Oszuści, cholerni oszuści! Nie można nikogo zmuszać do związku. Powinienem zasnąć. Nie chcę dalej bić się z myślami. Teraz będę myślał tylko o niej...


Ten jest króciutki, ale mam nadzieję, że rozdział 4 i poprzednie się podobały, a na koniec mały gif..;d


1 komentarz: